Bez kontuzjowanego Bartosza Borkowskiego wystąpią koszykarze Startu Lublin w meczu z UMKS Kielce. Lublinianie w rywalizacji toczonej do dwóch zwycięstw, po niedzielnym zwycięstwie 82:81, prowadzą 1:0.
- Wierzę w to, że uda się nam zapewnić promocję do I ligi już w Kielcach. Gdybym grał u bukmachera, to postawiłbym na nas 1000 zł - powiedział Piotr Karolak, szkoleniowiec Startu.
Startowcy w pierwszym spotkaniu uraczyli licznie przybyłych do hali MOSiR kibiców niesamowitym widowiskiem. Lublinianie, chociaż przez większość spotkania prowadzili, to szalę zwycięstwa przechylili na swoją korzyść dopiero po końcowej syrenie, kiedy Łukasz Pilecki nie wykorzystał dodatkowego rzutu wolnego. - W Kielcach interesuje nas tylko zwycięstwo. Nie obchodzą mnie okoliczności, w jakich je odniesiemy. Możemy wygrać nawet niezasłużenie, jednym punktem i po dogrywce - wyjaśnia Karolak.
W pierwszym meczu najwięcej problemów Startowi sprawiła trójka zawodników: Rafał Gil, Wojciech Miernik, i wspomniany Pilecki, którzy zdobyli odpowiednio: 15, 17 i 16 oczek. Nie wolno również zapominać o grającym szkoleniowcu kielczan Grzegorzu Kiju.
Doświadczony skrzydłowy wprawdzie w Lublinie nie spisał się zbyt dobrze, ale wielokrotnie w tym sezonie pokazał, że jest ważnym ogniwem zespołu. Do składu UMKS dołączy Hubert Makuch, który w pierwszym meczu nie mógł wystąpić z powodu kontuzji pleców. Młody obrońca w obecnych rozgrywkach rzuca średnio 12,6 pkt i notuje ponad trzy asysty na mecz.
- Podejrzewam, że rywale znowu będą starać się grać przez Gila i Miernika. Nasi wysocy gracze w minionym tygodniu mocno pracowali nad obroną, więc wierzę, że teraz poradzą sobie znacznie lepiej niż tydzień temu - tłumaczy opiekun Startu.
Z pewnością o dobry wynik byłoby zdecydowanie łatwiej, gdyby Piotr Karolak mógł skorzystać z usług Bartosza Borkowskiego. Niestety, ale lubelski center zamiast pomagać kolegom na parkiecie, jest zmuszony kurować kontuzjowane kolano.
- To duże osłabienie, ale musimy sobie jakoś z tym poradzić - martwi się trener lublinian. Oprócz niego na parkiecie nie ujrzymy również Jakuba Repecia i Adama Myśliwca, którzy nie doszli jeszcze do pełni sił po przebytych urazach.
Początek sobotniego spotkania został zaplanowany na godz. 17.