– Klub jest wielosekcyjny. Brak stabilizacji w jednej dyscyplinie sprawi, że wszystkie sekcje będą miały problemy. Dlatego absolutnie nadrzędnym celem jest stabilizacja pracy i stabilizacja finansowa – mówi Dariusz Gaweł, prezes Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin.
Dejana Butulina, Martyna Cebulska, Feyonda Fitzerald, Agata Dobrowolska, Kateryna Dorogobuzowa, Dorota Mistygacz, Uju Ugoka. Do tego młode Kaja Grygiel, Dominika Poleszak i Aleksandra Kędzierska. Czy tak będzie wyglądał skład Pszczółki w nadchodzącym sezonie Tauron Basket Ligi Kobiet.
– Ponadto Marta Jujka, z którą mamy aktualny kontrakt jeszcze z zeszłego sezonu. Nie planujemy już kolejnych ruchów przed rozpoczęciem ligi. Kadra jest zamknięta, ale nie wykluczamy pewnych modyfikacji w przyszłości, w trakcie rozgrywek.
To jest dokładnie taki skład, jaki chcieliście mieć? Jak oceniasz letnie okienko transferowe?
– Zrealizowaliśmy to, co chcieliśmy w stu procentach. Po pierwsze zachowaliśmy trzon składu. Bardzo nam zależało na tym, żeby ten trzon nie został zmieniony. Mamy bardzo młody, ambitny zespół, co cieszy. Wszystkie zawodniczki, na których nam zależało, udało się przekonać do pozostania bądź przyjścia do zespołu. Zastanawialiśmy się jeszcze nad dwiema innymi opcjami, ale Trener wybrał ten wariant.
Wydaje się, że w przypadku Pszczółki słowem klucz jest „stabilizacja”.
– Tak, to prawda. Postawiliśmy na stabilizację w drużynie i jej otoczeniu. Jednak analizując zewnętrzne czynniki, to mamy kilka nowości. W składzie zespołu można mieć tylko dwie zawodniczki spoza Europy. Do tego tylko jedna Polka na parkiecie. Także parę innowacji będzie. Chcieliśmy sprawić, żeby nasza drużyna już na starcie stanowiła pewien kolektyw.
Jak zmiany w przepisach wpłynęły na rynek transferowy? Polskie zawodniczki stały się nieco tańsze?
– Nie rozmawialiśmy z zawodniczkami z innych klubów, więc nie mamy porównania i ciężko powiedzieć, natomiast moim zdaniem decyzja wpłynęła bardzo mocno. Może jeszcze nie na Polki, ale na zawodniczki zza Oceanu bez wątpienia. Proszę zauważyć, że wcześniej mogły grać trzy, teraz tylko dwie. To siłą rzeczy sprawia, że trzeba zdecydować, które pozycje obsadzić zawodniczką z Ameryki, a które Polką bądź zawodniczką z innego europejskiego kraju.
Wojciech Szawarski w Pszczółce to będzie taki długofalowy projekt, podobnie jak Krzysztof Szewczyk?
– Mamy taką nadzieję. Wiążemy z Wojtkiem swoją przyszłość, nie tylko w jednym sezonie. Chcielibyśmy, żeby to była współpraca wieloletnia. Nie czas tu na podawanie jakichś konkretnych dat, ale tak jak wielokrotnie już mówiłem, Wojtek Szawarski jest jednym z najlepszych koszykarzy, jakich w historii zrodziła lubelska ziemia. Cechy, które pokazał jako zawodnik wszystkim imponowały. Nie ma lepszego kandydata dla naszych dziewczyn i kibiców.
Jakie to cechy?
– Zasięgnęliśmy opinii zawodniczek i ludzi z Polski, którzy z nim już współpracowali w roli trenera. To osoba ambitna, która potrafi znaleźć balans pomiędzy atakiem, a obroną. Ceni koszykarską inteligencję, kładzie nacisk na dyscyplinę w defensywie drużynowej, do tego determinacja i charakter na boisku, zespołowość i pracowitość. To są rzeczy, na które poniekąd nacisk kładł również Krzysztof Szewczyk, dlatego zakładam, że to będzie kontynuacja jego pracy. Jesteśmy przekonani, że Wojtek Szawarski wykorzysta swoje szansę.
Jakie są oczekiwania zarządu i twoje, jako prezesa, wobec klubu?
– Zdajemy sobie sprawę, że sezon jest trudny. Dwa zespoły z Basket Ligi Kobiet wystąpią w Eurolidze, pięć – uwaga! – pięć, wystąpi w EuroCup. My z szerokiej czołówki jesteśmy jedyną ekipą, która nie wystartuje w europejskich pucharach. To pokazuje, że zespoły, które zgłaszają się do europejskich pucharów, muszą mieć silny i szeroki skład. Może to jednak będzie nasz atut, że inne zespoły będą bardziej zmęczone? Rok temu nasze dziewczyny miały w nogach kilka spotkań więcej i może tego powera w decydujących chwilach zabrakło. No, ale zobaczymy. Ja jestem przekonany, że będziemy walczyli o play-off. Liczymy, że znów uda się zagrać w pierwszej rundzie. Jestem ostrożnym optymistą, ale podchodzę do tego z dużą dawką spokoju.
Będziecie musieli radzić sobie z mniejszym budżetem.
– Dla nas najważniejsza jest stabilizacja. Klub jest wielosekcyjny. Brak stabilizacji w jednej dyscyplinie sprawi, że wszystkie sekcje będą miały problemy. Dlatego absolutnie nadrzędnym celem jest stabilizacja pracy i stabilizacja finansowa. Nie ukrywam, że szykujemy się na niższy budżet niż mieliśmy w minionym sezonie. Jesteśmy na to przygotowani od dawna. Stanowi o tym chociażby fakt, że nie wystartowaliśmy w europejskich pucharach, EEWBL, w których graliśmy przed rokiem. Natomiast stabilizacja pracy jest zachowana i wierzymy, że dalej będziemy mogli się rozwijać. To jest w tym momencie najważniejsze.