Rozmowa z Krzysztofem Szewczykiem, trenerem Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Czy pamięta pan sytuację, w której skracany był sezon koszykarskiej ekstraklasy kobiet?
– Nie i chyba nikt nie pamięta takiej sytuacji w Polsce.
- Trzeba przyznać, że to była raczej jedyna słuszna decyzja, jaką można było podjąć w momencie, kiedy rośnie ryzyko zakażenia koronawirusem…
– Oczywiście. Nie ma co ryzykować zdrowia zawodniczek i osób pracujących w klubach. Na całym świecie są odwoływane imprezy, więc nie ma powodu, żeby w Polsce było inaczej.
- Co na ten temat mówiły same koszykarki?
– Wiadomo, że szczególnie Amerykanki nalegały na to, żeby zakończyć ligę. Jeszcze tydzień temu ta sytuacja nie wydała się taka groźna. Wtedy opinie na ten temat były różne. Liga podjęła jednak decyzję i musimy się do niej zastosować.
- W ramach takiego krótkiego podsumowania, jakie to były rozgrywki dla lubelskiego zespołu?
– Myślę, że udane. Nie ma co ukrywać – zajęliśmy czwarte miejsce. Bodajże jest to najlepszy wynik w historii lubelskiej żeńskiej koszykówki. Przez cały sezon graliśmy równo. Z tymi zespołami lepszymi wygraliśmy dwa mecze, a ze słabszymi praktycznie się nie potknęliśmy. Jedynie z drużyną Ślęzy raz przegraliśmy, ale to jest zespół podobny potencjałem do nas.
- Myśli pan już o kolejnym sezonie?
– Tak, ale teraz sytuacja nie jest łatwa. Nie wiemy, jakim budżetem będziemy dysponować. Trzeba czekać.