Zwycięstwo w ostatnim meczu smakowało tak dobrze, że koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin chcą pójść za ciosem. W sobotę (godz. 18) zmierzą się we własnej hali z Sunreef Yachts Politechnika Gdańska
Lublinianki w końcu mogły wziąć głębszy oddech – w ostatniej kolejce Energa Basket Ligi Kobiet pokonały Enea AZS Poznań 81:69. Kibice czekali na to zwycięstwo półtora miesiąca. Same zawodniczki również potrzebowały przełamania przed kluczową częścią pierwszej rundy. – Było to długo wyczekiwane zwycięstwo. Udało nam się wygrać i mam nadzieję, że ta zła passa będzie teraz przerwana – podkreśla Julia Adamowicz, kapitan lubelskiej drużyny.
W ostatnim spotkaniu na parkiecie zabrakło Dajany Butuliji. Serbka narzeka na uraz stopy. Nie wiadomo jednak, czy wystąpi w sobotnim meczu. O ile w starciach z ligową czołówką „Pszczółki” liczyły na sprawienie jakiejś niespodzianki, o tyle pojedynki z teoretycznie słabszymi rywalami powinny rozstrzygnąć na swoją korzyść. Powinny, bo starcia z beniaminkami nigdy nie należą do przyjemnych. Sunreef Yachts Politechnika Gdańska to zespół, który w tym sezonie wygrał zaledwie jedno spotkanie. Na początku listopada podopieczne Rafała Knapa pokonały akademiczki z Poznania (88:71). Potem przyszła seria porażek ze zdecydowanie mocniejszymi przeciwnikami.
Najpewniejszym punktem w gdańskiej talii jest Maegan Conwright. Amerykańska rozgrywająca spędza najwięcej czasu na parkiecie, ale jest ku temu dobry powód – jest czwartym najlepszym strzelcem EBLK ze średnią 18.1 punktu. Do tego dokłada również 4.6 asysty, co można uznać za spory wyczyn, biorąc pod uwagę to, że gdańszczanki mają drugą najgorszą ofensywę w stawce.
Co ciekawe, w rotacji trenera Knapa jest jedyna w całej lidze Finka. Annika Holopainen co mecz zapisuje przy swoim nazwisku 9.7 punktu i jest drugą opcją w ataku drużyny z Pomorza. Pokazała już jednak, że stać ją na zdecydowanie więcej – w starciu z Energą Toruń uzbierała 21 punktów na wysokiej, ponad 60-procentowej skuteczności.
– W obecnej sytuacji nie możemy podejść na luzie do żadnego meczu. To, że gramy z beniaminkiem, nie ma znaczenia. To są dziewczyny, które potrafią grać w koszykówkę i potrafią być bardzo agresywne. To jest zespół podobny do Widzewa, który ostatnio walczył do końca z Wisłą – dodaje Adamowicz.