Po 40 minutach walki koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin zeszły z polkowickiego parkietu pokonane przez aktualnego mistrza kraju CCC 59:69. Ciężko jednak grać o zwycięstwo, kiedy brakuje wsparcia zawodniczek rezerwowych
To spotkanie było do wygrania, bo akademiczki doprowadziły w końcówce meczu do remisu. Jednak nagromadzenie zmęczenia, a w konsekwencji prostych błędów, było zbyt duże, żeby użądlić najlepszą drużynę ubiegłego sezonu. Szczególnie, gdy pierwsza „piątka” szuka wsparcia w rezerwach, a te nie spisują się na miarę swoich możliwości.
Ale od początku. Starcia z ekipą z Dolnego Śląska nigdy nie należą do łatwych, chociaż jest to drużyna równie mocno przemodelowana co „Pszczółki”. W pierwszej kwarcie oglądaliśmy dużo wyrównanej koszykówki. Dobrze w ten mecz weszły Alexis Peterson i Giedre Labuckiene, jak się potem okazało, dwie liderki swojego zespołu. Po drugiej stronie parkietu dużo miejsca pod koszem miała Ana-Maria Filip. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka nie znalazły sposobu na jej zatrzymanie. W efekcie polkowiczanki nieznacznie prowadziły po 10 minutach – 17:12.
Dominacja podkoszowa była jednym z głównych czynników, przez które CCC miało przewagę w tym starciu. Mistrzynie kraju zebrały 41 piłek przy 30 rywalek. W tym względzie trener Krzysztof Szewczyk nie mógł narzekać na swoje wysokie zawodniczki, które walczyły na tablicach. Zabrakło jednak wsparcia pozostałych koszykarek.
I tu przechodzimy do największego minusa sobotniego spotkania. W ubiegłym sezonie AZS UMCS Lublin miał jedną z najsłabszych formacji rezerwowych w lidze. Przytrafiło jej się nawet spotkanie, w którym nie zdobyła żadnego punktu. Jak widać historia lubi się powtarzać. Lubelski szkoleniowiec dosyć oszczędnie rotował składem, ale trudno się dziwić, kiedy zmiany nie dawały pożądanych efektów – zawodniczki rezerwowe nie zdobyły nawet jednego punktu.
„Pszczółki” musiały liczyć na to, że zespół z Polkowic spisze się równie słabo, co w starciu z Arką Gdynia. Faktem jest, że mistrz kraju nie grał na wysokim poziomie, ale trener Maros Kovacik mógł liczyć na wchodzącą z ławki Deneshę Stallworth, która uzbierała 12 punktów i 7 zbiórek. Po drugiej kwarcie CCC prowadziło 36:29, a po trzeciej 49:42.
Wynik był niski nie dlatego, że był to mecz dla „koneserów obrony”, po prostu obie drużyny nie powalały na kolana skutecznością. W tym względzie lubelski zespół miał 37.5 proc. w rzutach z gry przy 35.8 proc. przeciwniczek. Problem w tym, że polkowiczanki oddały o 19 rzutów więcej.
Akademiczki z Lublina miały jednak szansę wyjść z tej konfrontacji zwycięsko. Na cztery minuty przed ostatnim gwizdkiem był remis po 56. Od tego momentu w ekipie CCC punktowały trzy koszykarki – Maria Conde, Ana-Maria Filip i Denesha Stallworth. Po stronie lublinianek w protokole zapisywała się jedynie Alexis Peterson. Koniec końców, „Pszczółki” przegrały 59:69.
===
CCC Polkowice – Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 69:59 (17:12, 19:17, 13:13, 20:17)
Pszczółka: Peterson 20, Szott-Hejmej 7, Degbeon 5, Popović 14, Labuckiene 13 (10 zb.) – Sklepowicz, Adamowicz, Pawłowska, Trzeciak.
CCC: Robinson 7, Conde 11 (11 zb.), Filip 21, Gajda 4, Spanou 11 – Naczk 3, Stallworth 12, Bojović.
Sędziowie: Paulina Gajdosz, Łukasz Andrzejewski, Agata Maj.