Josh Sharma opuszcza Pszczółkę Start Lublin. Amerykański center przenosi się do Montakit-Fuenlabrada.
Nowa drużyna 25-letniego centra na co dzień występuje w hiszpańskiej lidze ACB, gdzie jednak plasuje się w dolnych rejonach tabeli. W składzie ma jednak kilku znanych zawodników, w tym Christiana Eyengę, który kiedyś błyszczał w barwach drużyny z Zielonej Góry.
– Liga ACB to wspaniałe rozgrywki, które stoją na bardzo wysokim poziomie. Jest to dla mnie wielka szansa. Przechodząc do Fuenlabrady będę miał możliwość cotygodniowej rywalizacji z najlepszymi zawodnikami na świecie – mówi Joshua Sharma.
Przypomnijmy, że Amerykanin do Lublina trafił we wrześniu i związał się z klubem krótkoterminowym kontraktem. Obowiązuje on do końca roku i władze „czerwono-czarnych: miały olbrzymią nadzieję na jego przedłużenie. Zwłaszcza, że do postawy Sharmy w barwach Pszczółki nie można było mieć zastrzeżeń. Świetnie uzupełniał się z Romanem Szymańskim i doskonale dogadywał się z Kamilem Łączyńskim.
Podania reprezentacyjnego rozgrywającego kierowane do Sharmy kończyły się bardzo często efektownymi wsadami w wykonaniu Amerykanina, a te akcje trafiały do zestawień najlepszych zagrań tygodnia. Sharma miał kilka rewelacyjnych momentów. Tym najbardziej pamiętnym jest trafienie równo z syreną w meczu z Enea Astoria Bydgoszcz, które zapewniło Pszczółce dogrywkę. Lublinianie dodatkowy czas gry rozstrzygnęli na swoją korzyść i dopisali bardzo ważne zwycięstwo do swojego bilansu.
– Spędziłem tu wspaniały okres i Lublin zawsze będę wspominał bardzo ciepło. Spotkałem tu świetny sztab szkoleniowy, który pomógł mi się rozwinąć. Powtarzam jednak, gra w Hiszpanii jest dla mnie olbrzymią szansą, z której chcę skorzystać – mówi Sharma.
Jego odejście jednak mocno komplikuje życie lubelskim działaczom, zwłaszcza, że wcześniej zespół niespodziewanie opuścił Adam Kemp. Pszczółka obecnie ma w swojej kadrze zaledwie jednego centra, Romana Szymańskiego. 29-latek rozgrywa świetny sezon, chyba nawet najlepszy w swojej karierze, ale jednak wciąż ma pewne mankamenty.
Tym najważniejszym jest fakt, że dość szybko łapie przewinienia. Dlatego znalezienie drugiego środkowego jest dla lubelskich działaczy priorytetem. Tych problemów może jeszcze nie wykorzystać najsłabsza w Energa Basket Lidze Polpharma Starogard Gdański, z którą Pszczółka zagra w środę. Sobotniego meczu z Arged BMSlam Stal Ostrów Wielkopolski należy się już jednak obawiać, zwłaszcza, że rywale są prowadzeni przez doświadczonego Igora Milicicia, jednego z najlepszych trenerów w Polsce.
– To jest niesamowity sezon. Nie pamiętam, kiedy mieliśmy tyle zmian w kadrze, ile obecnie. Decyzję Josha w pełni rozumiem, ale my musimy teraz znaleźć inne rozwiązanie. Rynek jest jednak pełen ciekawych graczy, więc wierzę, że uda nam się go zastąpić. Na pewno tak duża rotacja w składzie, źle wpływa na drużynę, bo trzeba tracić czas na zgrywanie zespołu. Mimo to oraz faktu, że nasza forma faluje, to wygrywamy kolejne spotkania. To dobrze, bo na końcu liczą się i tak tylko zwycięstwa – mówi Mateusz Dziemba, kapitan Pszczółki.