Polski Cukier Start w środę o godz. 19 zmierzy się u siebie z Siauliai. Otwartą kwestią pozostaje pytanie, czy w obliczu potężnego kryzysu czerwono-czarnych, ktoś zaprząta sobie głowę konfrontacją z Litwinami?
Liga ENBL to rozgrywki, które bardzo ciężko jest regularnie śledzić. W dużej mierze przez to, że mecze odbywają się w bardzo rożnych terminach oraz miejscach. Start ma za sobą już trzy występy, z czego tylko jeden miał miejsce w hali Globus. Na inaugurację swoich zmagań w ENBL podopieczni Artura Gronka pokonali w Lublinie 83:68 estoński TalTech/OPTIBET. Kolejne dwa mecze odbyły się w Zielonej Górze, gdzie najpierw w pokonanym polu pozostał kosowski KB Sigal Prisztina, a później Start przegrał po dogrywce z Enea Zastal BC.
Te wyniki sprawiły, że Start obecnie w tabeli grupy A ENBL znajduje się na czwartym miejscu. Najbliższy przeciwnik, Siauliai, jest przedostatni. Ta lokata jest jednak mocno myląca, bo Litwini na razie pojawili się na boisku zaledwie dwukrotnie. Na początku stycznia pokonali jednak dwa zespoły z Estonii – TalTech/OPTIBET oraz BC Kalev/Cramo. Dlatego siłę zespołu lepiej oddają wyniki w litewskiej ekstraklasie. A w niej Siauliai jest obecnie na siódmej pozycji. Niższa lokata jest spowodowana słabym początkiem rozgrywek, bo od grudnia zespół Antanasa Sireiki jest na fali i z ostatnich pięciu meczów wygrał aż cztery. Przegrał tylko z silnym Lietuvos Rytas Wilno. Mecz z jednym z krajowych potentatów był jednak bardzo zacięty i zakończył się wynikiem 101:107.
W Siauliai jest kilku graczy wartych większej uwagi. Jednym z nich jest Paulius Danusevicius. 21-letni skrzydłowy w ENBL średnio zdobywa 16,5 pkt na mecz, co czyni go najskuteczniejszym graczem swojej ekipy. Ciekawą postacią jest także Martynas Varnas, który w młodości uchodził za wielki talent i sięgał z młodzieżową reprezentacją Litwy po medale mistrzostw Europy.
Nie ma wątpliwości, że to właśnie Siauliai będzie faworytem dzisiejszej rywalizacji. Start bowiem ma olbrzymie problemy w krajowych rozgrywkach, gdzie jest przedostatni. Nie pomagają zmiany w składzie czy spokojny trening, na jaki przecież drużyna miała czas w okresie świąteczno-noworocznym. Zespół w niedzielnym starciu z PGE Spójnia Stargard wyglądał słabo i zasłużenie przegrał 85:94.
– Pracowaliśmy przez osiem dni, aby otworzyć ten rok lepiej. Ciężko jest wygrać, jeżeli się nie broni. Spójnia grała na wysokiej skuteczności, ale my przecież mieliśmy ten zespół dobrze rozpracowany. W ofensywie mieliśmy szukać graczy wysokich. Tymczasem jedyną mocną stroną w naszym ataku był Cleveland Melvin. Nie ma znaczenia, czy do zwycięstwa brakuje nam dwóch czy ośmiu punktów. Zawodnicy muszą wziąć odpowiedzialność w swoje ręce i wykonywać w meczu, to co robimy na treningach. Nie można odmówić im chęci. Każdy z nich musi dać z siebie maksimum, nawet jeśli jest zmęczony. Nie mamy złego zespołu czy koszykarzy, którzy psują chemię w szatni. Musimy dać drużynie ekstra wysiłek, aby przełamać złą serię. Jedno czy dwa zwycięstwa odblokują naszą mentalność – przyznał Artur Gronek, opiekun Startu.