Pozyskanie przez Polski Cukier Start Jakuba Karolaka to jeden z najważniejszych ruchów transferowych w lubelskiej koszykówce w ostatnich latach.
Karolak to koszykarz, który przez wiele lat uczył się podstaw basketu w naszym regionie. W rozgrywkach młodzieżowych bił rekordy punktowe w barwach Arki Ryki czy AZS UMCS Lublin, gdzie przecież grał wspólnie ze swoim równie utalentowanym bratem Bartłomiejem. Ostatecznie większą karierę zrobił Jakub, ale Bartłomiej teraz stara rozwijać się swoje talenty trenerskie i nie jest wykluczone, że w przyszłości zostanie bardzo dobrym szkoleniowcem.
Rozwój rodzeństwa śledziło całe środowisko koszykarskie województwa lubelskiego. Duży był w tym udział klanu Karolaków, który cieszy się sporą sympatią zwłaszcza wśród amatorskich miłośników basketu. Ojciec Jakuba i Bartka, Piotr to przecież jedna z legend lubelskiej koszykówki, a starsi kibice do dzisiaj wspominają jego rzuty wolne o tablicę, które z czasem stały się jego znakiem rozpoznawczym.
Przez wiele lat Jakub Karolak był przymierzany do Startu. Długo jednak czerwono-czarni nie byli klubem odpowiednim do skali talentu tego zawodnika. On przez wiele lat grał w zespołach, które biły się o medale mistrzostw Polski – tak było m.in. w PGE Turów Zgorzelec, Legii Warszawa czy Śląsku Wrocław. Ten sezon okazał się jednak przełomowy, bo przecież Jakub Karolak ma za sobą jeden z najgorszych okresów w swojej karierze. Był on w dużej mierze spowodowany poważną kontuzją, która uniemożliwiła mu normalne wejście w sezon.
Później jednak nie zyskał zaufania u Ertugrula Erdogana, trenera Śląska. Dla Karolaka bolesnym ciosem było pozostawienie go na ławce rezerwowych w dwóch pierwszych spotkaniach finałowej serii. Jakub odpowiedział Turkowi w czwartym meczu, kiedy wykorzystał otrzymaną szansę i zaaplikował Kingowi Szczecin aż 22 punkty. W jego wypowiedziach pomeczowych nie było jednak słychać śladu triumfu, było za to skupienie i pełny profesjonalizm. Bo taki jest Jakub – zawodnik, który jest profesjonalistą w każdym calu i nigdy nie odpuszcza w defensywie.
Jego pojawienie się w klubie może też pomóc w problemach z frekwencją w hali Globus. Puste trybuny niejednokrotnie straszyły w trakcie transmisji z meczów w Lublinie. Oczywiście, wyniki drużyny nie zachęcały, zwłaszcza, że w obliczu szalejącej inflacji, widowiska sportowe nie są najtańszą rozrywką. Wiele osób ze środowiska koszykarskiego sygnalizowało jednak brak zawodników, z którymi kibic w Lublinie mógłby się utożsamiać.
Bo trudno to robić z cudzoziemcami, którzy do Startu zawitali na sezon czy dwa. Teraz fan nie może narzekać, bo przecież w kadrze jest odgrywający coraz większą rolę Bartłomiej Pelczar. Kapitanem zespołu jest Mateusz Dziemba, który chociaż pochodzi spoza naszego województwa, to po siedmiu latach gry w Starcie można go już nazwać lublinianinem. A teraz kibic dostaje jeszcze Jakuba Karolaka, czyli człowieka stąd, który zapewne zadecyduje o wynikach kilku spotkań. To może sprawić, że w Lublinie będzie chodziło się niekoniecznie na Start, ale właśnie na Karolaka.
Widać więc, że ten transfer powinien przynieść obustronne korzyści. Klub dzięki niemu odzyskuje lubelską tożsamość, a Jakub Karolak może dorobić się renomy wśród kibiców, jaką przed laty cieszył się jego ojciec.