TBV Start spróbuje powalczyć o drugie zwycięstwo. Podopieczni Davida Dedka mają jednak trudne zadanie, bo ich rywalem będą Czarni Słupsk. Mecz zostanie rozegrany w niedzielę o godz. 15.30
Inauguracyjna wygrana nad PGE Turowem Zgorzelec rozbudziła apetyty kibiców. „Czerwono-czarni” zagrali bardzo ambitnie i potrafili odrobić nawet 12 punktów straty z drugiej kwarty. – Cieszę się z tego, jaką zebraliśmy drużynę. To zespół walczaków, który nie odpuszcza. Pomogli nam jednak także kibice. Bardzo dziękujemy za wsparcie – mówi trener David Dedek.
Lubelską ekipę do sukcesu poprowadził duet Amerykanów – James Washington i Chavaughn Lewis. Obaj w sumie zdobyli aż 51 punktów. Nie byłoby jednak niedzielnego triumfu bez dobrej defensywy. – Początkowo, pozwoliliśmy przeciwnikom na zbyt dużo rzutów z otwartych pozycji. W drugiej połowie zaczęliśmy dużo lepiej bronić. Szczelna defensywa napędziła nasz atak – podsumował Mateusz Dziemba, zawodnik TBV Startu.
Najbliższy rywal lublinian, Czarni Słupsk, to drużyna, która w ostatnim czasie miała mnóstwo problemów. Przede wszystkim klub stracił sponsora, firmę Energa. Bez niej przystąpienie słupszczan do rozgrywek stanęło pod znakiem zapytania. Ligowy byt udało się jednak uratować, głównie dzięki dużej pomocy kibiców. Inauguracja sezonu w wykonaniu Czarnych pokazała, że w drużynie wciąż drzemie olbrzymi potencjał. Mimo porażki z Asseco Gdynia drużyna walczyła dzielnie.
Czarnym w ostatnich minutach tego spotkania zabrakło nieco sił. Było to spowodowane wąską kadrą. Aż 39 minut na boisku musiał spędzić Dominic Artis, niekwestionowany lider ekipy. 24-latek w swoim debiucie w Czarnych zdobył 19 pkt. – Kiedy Dominic odpoczywa, to organizacja naszej gry kompletnie siada. Ciągle szukamy drugiego rozgrywającego. Bez niego będzie nam ciężko osiągać dobre wyniki – mówi Marek Łukomski, trener Czarnych.
Obie ekipy łączy postać Chavaughn Lewisa. Amerykanin w poprzednim sezonie był jednym z liderów Czarnych i doprowadził ich do sensacyjnego czwartego miejsca w lidze. – Wizyta w Słupsku i spotkanie z kibicami, to będzie coś niesamowitego – mówi Lewis.