Działaczom BOZPN kamień spadł z serca. Wczoraj poznaliśmy triumfatora rozgrywek o okręgowy puchar, którym zostały Orlęta Spomlek.
Kabaret, jakim bez wątpienia można nazwać finał okręgowy, a raczej jego otoczkę, kibice mają już za sobą. Wczoraj piłkarze zapędzeni do Białej Podlaskiej spotkali się na boisku Podlasia i bez udziału publiczności stoczyli jednostronne spotkanie.
Łukowianie, którzy byli gospodarzami finału już przed pierwszym gwizdkiem nie mieli większych szans na odniesienie zwycięstwa, gdyż w Białej zameldowali się jedynie w... dziesięciu. Jednak mimo to już ich pierwsza akcja zakończona została golem. Niestety dla nich, wcześniej na listę strzelców wpisał się skuteczny ostatnio Daniel Szewc, który jak się później okazało zakończył bramkowy festiwal radzynian.
- Zwyżka formy? Od dawna czułem się na siłach aby grać. Trener wreszcie zdecydowanie postawił na mnie, dzięki czemu nabrałem pewności siebie - przyznaje Daniel Szewc, który żałuje, że finał odbył się przy pustych trybunach. - To nawet nie wyglądało jak sparing. Szkoda, że doszło do takiej sytuacji, bo piłka nożna jest dla kibiców - dodaje zawodnik.
Czwartoligowiec mógł zdobyć jeszcze jednego gola, jednak w ostatnich minutach rzutu karnego nie wykorzystał Richard. Na wysokości zadania stanął doświadczony Artur Dadasiewicz. Co ciekawe jest to już drugi z rzędu nie wykorzystany karny przez Orlęta, które w najbliższą niedzielę w arcyważnym meczu ligowym podejmą Tomasovię. Jeśli marzy im się awans do III ligi, to takie okazje powinni wykorzystywać z zamkniętymi oczami.
Orlęta Łuków - Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 1:4 (1:3)
Orlęta: Liczewski - Janicki, M. Szewczak, Wróbel, Szaniawski, Marciniak, Skłodowski, P. Szewczak, Richard, Gaj.
Spomlek: Dadasiewicz - Ślusarczyk, Kaczorowski (60 Budzyński), Pietroń, Kępa, Chyła (46 Nastulak), Borysiuk (46 Pliszka), Butryn, Szewc, Osiak, Neścior.
Żółte kartki: Butryn, Pietroń (S). Sędziował: Śledź (Biała Podlaska). Widzów: mecz bez publiczności.