Mnóstwo emocji towarzyszyło sobotniemu spotkaniu futsalistów AZS UMCS Lublin z AZS UŚ Katowice. Niespodziewanie, gospodarze pokonali wicelidera tabeli 4:3.
Niespodziewanie, Ślązacy trafili jednak na twardy mur lubelskiej defensywy, przez który długo nie mogli się przebić. Cały czas musieli uważać też na groźne kontry gospodarzy. W 18 min jedną z nich skutecznie wykończył Wojciech Myć.
Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Goście przeważali, kontrolowali grę, ale niewiele z tego wynikało. Lublinianie nadal czyhali na kontry i już cztery minuty po rozpoczęciu drugiej części meczu Marek Lenartowicz podwyższył na 2:0.
Katowiczanie nie złożyli broni, ale nadal z uporem maniaka dążyli do pierwszej bramki. Udało się w 26 min, a trzy minuty później po rzucie wolnym było już 2:2.
W 34 min na prowadzenie wyprowadził gospodarzy Miłosz Chudoba, ale piłkarze z Uniwersytetu Śląskiego zdołali raz jeszcze wyrównać. Na szczęście, na odpowiedź po potężnym strzale Mycia z 39 min nie starczyło im już czasu.
– To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Myślę, że emocje, bramki i efektowne akcje przypadły do gustu również kibicom. Mam nadzieję, że za tydzień na meczu z Wisłą Kraków widzów będzie więcej – powiedział szczęśliwy Tomasz Bielecki, szkoleniowiec gospodarzy.
AZS UMCS Lublin – AZS UŚ Katowice 4:3 (1:0)
Bramki: Myć (18, 39), Lenartowicz (24), Chudoba (34) – Jarzmik (29, 35), Morgała (26)
Lublin: Górski, Porzucek – Chmielnicki, Zgierski, Walęciuk, Kowalczyk, Graniczka, Drzewiecki, Bijas, Chudoba, Lenartowicz, Myć.
Katowice: Groszak, Rajkiewicz – Jarzmik, Liszka, Wolański, Borkowski, Langer, Trzaskalski, Andrzejewski, Grędysa, Morgała.
Żółte kartki: Kowalczyk (L) – Liszka, Groszak (K).