W duecie łatwiej znieść porażkę. Po ostatniej kolejce sezonu największymi przegranymi są Orzeł Czemierniki i Grom Kąkolewnica.
Pierwsza z drużyn w sobie wiadomy sposób przegrała rywalizację o utrzymanie w bialskiej klasie okręgowej z Tytanem Wisznice. Jeszcze na dwie kolejki przed końcem w batalię o pozostanie w lidze włączone były trzy ekipy. Oprócz Orła i Tytana, o uratowanie bytu zabiegała też Niwa Łomazy.
– Nie chcieliśmy drżeć o naszą przyszłość i dlatego zagraliśmy z pełnym zaangażowaniem w meczu z wyżej notowanym Kujawiakiem Stanin. Dla nas liczyło się tylko zwycięstwo – mówi Czesław Lewkowicz, kierownik Niwy. Jego zawodnicy pokonali rywala 3:2 i mogli ze spokojem jechać na ostatni mecz sezonu z Bizonem Jeleniec.
Takiego komfortu nie mieli gracze z Czemiernik. W dwóch ostatnich spotkaniach z Huraganem Międzyrzec Podlaski i Gromem Kąkolewnica Orzeł potrzebował zaledwie punktu, aby zapewnić sobie utrzymanie i tym samym pogrążyć konkurenta Tytana Wisznice.
Ku uciesze fanów ostatniej z ekip tak się nie stało. W dość dziwnych okolicznościach zespół prowadzony przez grającego trenera Konrada Łabęckiego przegrał 1:2 w Międzyrzecu, po rzucie karnym podyktowanym w doliczonym czasie (92 minuta).
– Jeden błąd kosztował nas utratę bramki, potrzebnego punktu i w konsekwencji utrzymania w lidze. Jednak sami jesteśmy sobie winni. Nie potrafiliśmy powiększyć dorobku już w czterech ostatnich meczach. Od Huraganu i Gromu byliśmy słabsi, w starciu z Tytanem i Sokołem Adamów, przegranymi po 0:1, zabrakło nam szczęścia i byliśmy osłabieni kadrowo – analizuje opiekun Orła. Porażka 0:4 na swoim boisku w ostatniej serii gier z walczącym o awans Gromem Kąkolewnica była już tylko smutnym pożegnaniem z klasą okręgową.
Drugim przegranym jest właśnie drużyna z Kąkolewnicy. Były IV-ligowiec do końca walczył o końcowe zwycięstwo. I do 89 minuty spotkania lidera Sokoła Adamów z trzecim w tabeli ŁKS Łazy mógł znowu czuć się w tej roli – rywale bowiem dzielili się punktami remisując 2:2, co skutkowało pierwszym miejscem dla Gromu.
Dwie doliczone minuty i dwa strzelone gole pogrzebały szansę na triumf zespołu z Kąkolewnicy, a premiowały Sokoła. – Szkoda, że wynik starcia w Łazach był dla nas niekorzystny. Do końca walczyliśmy o brakujące punkty, ale najgroźniejszy rywal wyprzedził nas dorobkiem – mówi szkoleniowiec Gromu Edmund Koperwas. Zespół z Kąkolewnicy zgromadził zaledwie punkt mniej niż zwycięzca rozgrywek Sokół Adamów (57).
W dwie minuty zdobyli IV ligę
Sokół Adamów przejdzie do historii po meczu w Łazach. W szeregach mistrza jest zwycięzca klasyfikacji strzelców Karol Borkowski, zdobywca 22 bramek.
Kibice w Adamowie nie mogli lepiej wyreżyserować scenariusza, w którym główną rolę odgrywał ich ulubiony zespół. Dopiero ostatnia kolejka sezonu 2016/2017 dała liderowi komfort końcowego zwycięstwa w klasie okręgowej. W niej Sokół walczył w Łazach z zajmującym trzecie miejsce ŁKS.
– Wyszło na to, że to my będziemy decydować o tym, kto w nowym sezonie będzie grał w IV lidze – mówił przed pierwszym gwizdkiem prezes ŁKS Jan Baniak. Zarządzający klubem z Łazów nie mylił.
Szansę na pierwszą lokatę miały bowiem dwa zespoły: Sokół i wicelider Grom Kąkolewnica. I w ciągu 89 minut to drużyna z Kąkolewnicy była bliska szczęścia – prowadziła 4:0 z Orłem Czemierniki, przy zaledwie remisie Sokoła w Łazach (2:2). Na szczęście dla lidera arbiter doliczył dwie minuty, które przyjezdni wykorzystali. Najpierw na 3:2 trafił Leszek Lipiec w 90 min, a następnie podwyższył Kamil Bogucki (w 92 min). Dla ostatniego był to drugi gol w tym spotkaniu.
– Lipiec dobił piłkę po odbiciu przez bramkarza, z kolei Kamil Bogucki przedłużył strzał Mateusza Barana – mówi Mirosław Zdunek, prezes zespołu z Adamowa.
Sytuacja Sokoła nie była do pozazdroszczenia po pierwszej części sezonu. – Zajmowaliśmy dopiero piąte miejsce i traciliśmy do lidera ŁKS Łazy aż dziewięć punktów – przypomina prezes.
– Dlatego w zimowej przerwie poczyniliśmy wzmocnienia, które miały być gwarancją walki o miejsce na podium. Po cichu liczyliśmy, że co najwyżej uplasujemy się w pierwszej trójce.
Pojawienie się Daniela Rostka, Kamila Boguckiego i Dawida Zdunka z LKS Milanów, Rafała Cąkały z Wulcanu Wólka Mlądzka i Tomasza Goździaka z Polesia Serokomla wpłynęło pozytywnie na grę zespołu.
– Cała drużyna zasłużyła na wyróżnienie. Dobrą pracę wykonali także nasi bramkarze Marcin Dzido i Norbert Osial. Ważne było też to, że w naszych szeregach mieliśmy króla strzelców bialskiej klasy okręgowej Karola Borkowskiego, który zdobył 22 bramki. Wzmocnienia drużyny przyczyniły się do zajęcia pierwszego miejsca, choć nie spodziewaliśmy się takiego osiągnięcia. Pamiętajmy, że chrapkę na końcowy triumf miały także zespoły ŁKS Łazy, Gromu Kąkolewnica, Kujawiaka Stanin i Huraganu Międzyrzec Podlaski. Z różnych powodów plany konkurentów nie wypaliły. Cieszymy się, że to my wygraliśmy rozgrywki – tłumaczy Zdunek.
Klub z Adamowa będzie teraz cierpliwie czekał na weryfikację komisji licencyjnej Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. – W poniedziałek 26 czerwca wyślemy dokumenty zgłoszeniowe do rozgrywek w IV lidze i będziemy cierpliwie czekać na odpowiedź – mówi prezes.
– We środę lub w czwartek spodziewamy się przyjazdu przedstawicieli lubelskiego związku w sprawie weryfikacji boiska pod kątem gry w IV lidze. W kwestii infrastruktury nie powinno być problemów. Gorzej może być pod względem finansów. Choć nasz sponsor Gmina Adamów będzie chciał sprostać wymaganiom gry w IV lidze. Konieczne też będą wzmocnienia.