Rozgrywki zostały zawieszone, a kluby czekają na rozstrzygnięcie. Najbardziej zainteresowany jest zespół ze Srebrzyszcza. Na półmetku rywalizacji miejscowy Orzeł zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, które jest zagrożone degradacją.
W 13 spotkaniach drużyna uzbierała osiem punktów wygrywając dwa mecze i tyle samo remisując. Do przedostatniego Startu-Regnet Pawłów outsider traci dwa, zaś do sklasyfikowanego na 12. pozycji Bugu Hanna cztery „oczka”.
– Zajmowane ostatnie miejsce nie odzwierciedla naszych realnych możliwości. Graliśmy zdecydowanie lepiej niż wskazuje na to lokata w tabeli. W niektórych meczach brakowało nam zwykłego szczęścia. Były spotkania przegrane dość pechowo. Po meczu w Dorohusku i porażce 1:2 z tamtejszą Granicą podszedł do nas trener rywala twierdząc, że nie powinniśmy przegrać tego spotkania. Takich zawodów było znacznie więcej. Nie oszczędzały nas także kontuzje. Weźmy choćby bramkarza. Kamil Komczyński rozegrał tylko jeden mecz. Zastępujący go młodzieżowiec Kamil Biłan też nabawił się urazu i nie mógł nam pomóc. Kolejny golikper był bez doświadczenia w lidze, a od razu musiał sprostać wymaganiom klasy okręgowej. Także wśród graczy z pola mnożyły się kontuzje. Z gry wypadł doświadczony Sebastian Kogut, następnie Szymon Tatysiak. Niektórzy piłkarze zaczęli też wyjeżdżać do pracy. Mówiąc krótko: posypał nam się skład. Graliśmy mecze w których nie mieliśmy na zmianę nawet jednego seniora, musieliśmy ratować się młodzieżowcami lub juniorami – wylicza prezes Orła Adam Sikorski.
Słaby wynik sportowy z jesieni bardzo zmobilizował klub przed rundą rewanżową. Doszło do zmiany na trenerskiej ławce. Sebastiana Koguta zastąpił jego starszy brat Waldemar. Drużynę wzmocnili zawodnicy z przeszłością w IV lub w wyższych ligach. Z Kłosa Chełm przyszedł bramkarz Tomasz Wikło, ze Sparty Rejowiec Fabryczny pomocnik Mateusz Adamiec. Z Kryształu Werbkowice zawitał doświadczony zawodnik drugiej linii Michał Jabłoński. Z Chełmianki pozyskano jej wychowanka ofensywnego juniora Mateusza Tomaszewskiego. W przemeblowanym składzie z nowym szkoleniowcem Orzeł zaczął odnosić sukcesy w grach kontrolnych, co dobrze rokowało na rundę rewanżową.
– Wygraliśmy sześć z siedmiu sparingów. Naprawdę solidnie przepracowaliśmy zimowy okres przygotowawczy. Dwa razy w tygodniu trenowaliśmy w wynajętej dużej hali w Dorohusku, raz w parku w Chełmie. W zajęciach uczestniczyło 15-18 piłkarzy. Każdy zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Zależało nam na utrzymaniu w lidze okręgowej. Jestem przekonany, że gdyby nie pojawiła się pandemia koronawirusa i sezon byłby normalnie rozgrywany, na boisku zapewnilibyśmy sobie pozostanie na tym szczeblu rozgrywkowym – tłumaczy Sikorski.
Klub ze Srebrzyszcza czeka na rozwój sytuacji.
– Żyjemy nadzieją, że odpowiednie władze piłkarskie podejmą najlepszą z możliwych decyzji. Rozwiązaniem, które nikogo nie skrzywdzi będzie wariant, w którym nikt nie będzie spadał z ligi, a drużyna z pierwszego miejsca awansuje do wyższej klasy rozgrywkowej. Można by też spróbować rozegrać w ekspresowym tempie rundę rewanżową, w niedziele i środy. Taki wariant może być jednak mocno eksploatujący piłkarzy. Rozwiązaniem jest też anulowanie rundy jesiennej. W tym przypadku szkoda będzie drużyny, która jest obecnie na pierwszym miejscu. Przecież jej celem jest walka o awans do wyższej ligi – analizuje prezes Orła.
Sikorski dodaje: – liczymy, że decyzja związku będzie najlepszą z możliwych. Nie ukrywamy, że z niepokojem na nią czekamy. Rozstrzyga się przecież nasza przyszłość w chełmskiej klasie okręgowej.