Świąteczny weekend nie był udany dla piłkarzy z Łęcznej i Gdyni, którzy przegrali swoje mecze. Podopieczni Jurija Szatałowa stracili nawet fotel lidera, ale ich sytuacja w dalszym ciągu jest komfortowa. Jeżeli pokonają Arkę, powiększą przewagę nad grupą pościgową co najmniej do siedmiu punktów. Kolejna porażka sprawi, że z pokaźnej przewagi ostaną się zaledwie dwa "oczka”.
Brak podstawowych młodzieżowców to spory ból głowy dla trenera Jurija Szatałowa. Tym bardziej, że zabraknie także pauzującego za kartki Lukasa Bielaka.
Na szczęście "zielono-czarni” mają szeroką kadrę. "Zwolaka” od kilku spotkań z po-wodzeniem zastępuje Arkadiusz Woźniak (choć akurat ostatnie spotkanie zupełnie mu nie wyszło), a w środku pola miejsce nieobecnych zajmą najprawdopodobniej Paweł Zawistowski i Bartosz Kwiecień.
Problemy kadrowe mają także Arkowcy. Trener Paweł Sikora nie będzie mógł skorzystać ze Sławomira Cienciały, kontuzjowanego w sobotnim meczu z Miedzią. Lepiej wygląda sytuacja Piotra Tomasika, drugiego zawodnika, który nie dokończył spotkania w Legnicy.
– Wygląda na to, że będzie od mojej dyspozycji – stwierdził Sikora na oficjalnej stronie swojego klubu.
W Gdyni piłkarze Górnika będą mogli liczyć na wsparcie swoich fanów, którzy liczną grupą wybierają się nad morze. Co ciekawe, wejdą na stadion za darmo. Wejściówki ufundują im działacze łęczyńskiego klubu w uznaniu dopingu i atmosfery stworzonej na meczu z GKS Bełchatów oraz pozostałych dotychczasowych spotkaniach. Kibice, którzy nie pojadą do Trójmiasta, będą mogli obejrzeć spotkanie w telewizji.
Transmisję na żywo przeprowadzi stacja Orange Sport.
– Dobrze, że gramy z Arką tak szybko, bo dzięki temu nie mamy czasu na rozmyślanie, będzie natomiast okazja do rehabilitacji – powiedział Maciej Szmatiuk, obrońca Górnika.