(fot. PIOTR MICHALSKI)
PIŁKARSKA PKO BP EKSTRAKLASA Dzięki wyjazdowej wygranej w Białymstoku nad tamtejszą Jagiellonią Górnik Łęczna „złapał kontakt” w walce o utrzymanie. Do końca roku kalendarzowego łęcznianom pozostały jeszcze dwa spotkania – wyjazdowe z Cracovią i domowe z Zagłębiem Lubin
Kibice Górnika na wyjazdową wygraną zielono-czarnych czekali od początku sezonu. Łęcznianie po awansie do PKO BP Ekstraklasy nie mieli łatwo i w wielu spotkaniach musieli pogodzić się z porażką. Jednak pod koniec roku w grze zespołu pojawił się progres. Domowe remisy z Lechem Poznań czy Rakowem Częstochowa pozwalały wierzyć, że drużyna ponownie się przełamie.
Wiele obiecywano sobie derbowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze. Jednak w starciu w Łęcznej lepszy okazał się rywal, a ozdobą meczu było przepiękne trafienie Lukasa Podolskiego. Po górniczych derbach przyszedł czas na krajowy puchar. Wyjazdowa wygrana z Korona Kielce i drugi w historii klubu awans do ćwierćfinału tych rozgrywek dodał drużynie Kamila Kieresia wiary w siebie. Dzięki temu w starciu z Jagiellonią Maciej Gostomski i spółka wreszcie wygrali pierwszy wyjazdowy mecz od momentu powrotu do ekstraklasy. – Bardzo nas cieszy to zwycięstwo. Wszyscy wiedzą, jak ważne są dla nas punkty, nie mówiąc już o komplecie. Przyjechaliśmy do Białegostoku z wiarą w siebie i prowadziliśmy do przerwy 2:0. W szatni powiedzieliśmy sobie, że „Jaga” na pewno się obudzi, bo to dobry zespół. Tak też się stało, ale co najważniejsze dowieźliśmy to zwycięstwo do końca – mówi Damian Gąska, strzelec obu bramek dla Górnika w tym spotkaniu. – Cieszę się, że strzeliłem dwie bramki, ale tak naprawdę cała drużyna na to zapracowała. Bardzo dobrze graliśmy w obronie i na koniec to my cieszymy się z trzech punktów – dodaje pomocnik beniaminka.
Gąska w tym sezonie ma na koncie trzy gole (wcześniej zdobył bramkę przeciwko Radomiakowi) i jest drugim najlepszym strzelcem w zespole. Dwa razy więcej bramek ma na swoim koncie Bartosz Śpiączka, dla którego Górnik jest chyba wymarzonym miejscem do gry w piłkę. Jeszcze nie tak dawno temu słynący z agresywnego stylu gry snajper pozostawał bez klubu. Wówczas pomocną dłoń wyciągnął do niego będący w drugiej lidze klub z Łęcznej. Działacze Górnika dali Śpiączce szansę na odbudowę, a on skrzętnie z niej skorzystał i dziś jest jednym z kluczowych zawodników w ekipie zielono-czarnych. Gole Śpiączki w tym sezonie z reguły okazywały się niezwykle cenne. Trafienia przeciwko Cracovii i Piastowi Gliwice były na wagę remisów, a dwie bramki w meczu z Wisłą Płock wydatnie przyczyniły się do domowej wygranej (trzecią bramkę dla Górnika w tym meczu zdobył Marcel Wędrychowski). Jedynie gole przeciwko Legii Warszawa i Pogoni Szczecin jedynie zmniejszały rozmiar porażek łęczyńskiej ekipy.
Do końca roku zespołowi trenera Kieresia pozostały dwa spotkania i będą to mecze rundy rewanżowej. W najbliższej kolejce Górnik zagra na wyjeździe z Cracovią, z którą w pierwszej kolejce zremisował 1:1. Natomiast na zakończenie roku do Łęcznej przyjedzie Zagłębie Lubin. Do wywalczenia jest więc sześć punktów, a jak wiadomo dla łęcznian w obecnej sytuacji każda zdobycz jest na wagę złota. – Dopóki matematyka pozwala nam grać i jesteśmy w stanie się utrzymać to nie ma mowy o zwieszaniu głów – zapewnia trener Kiereś.