(fot. Maciej Kaczanowski)
PIŁKARSKI FORTUNA PUCHAR POLSKI Dwie połowy i dwa oblicza Górnika Łęczna w krajowym pucharze. Do przerwy zespół trenera Kamila Kieresia zagrał bardzo słabo w Kielcach przeciwko tamtejszej Koronie, a po zmianie stron totalnie zdominował rywala i wywalczył awans do ćwierćfinału tych rozgrywek
Dzień przed meczem w Kielcach doszło do poważnej decyzji w Koronie. Po porażce 2:5 w Niepołomicach z tamtejszą Puszczą z posadą pożegnał się dotychczasowy szkoleniowiec. Dominik Nowak. Wobec tego zespół przeciwko Górnikowi poprowadził Kamil Kuzera. Piłkarze z Łęcznej zdawali sobie jednak sprawę, że czeka ich trudne wyzwanie. – Fajnie będzie wrócić do Kielc, bo spędziłem tam fajny okres w mojej przygodzie z piłką. Kibicuję Koronie, żeby awansowała do Ekstraklasy, ale na boisku nie ma sentymentów. Jedziemy tam po awans do kolejnej rundy – zapewniał Bartosz Rymaniak, defensor Górnika, a przeszłości zawodnik kielczan. – Przez trzy lata mojej pracy w Górniku w Pucharze zawsze pokonywaliśmy pewne szczeble. Tym razem naszym zadaniem jest awansować do ćwierćfinału – dodawał trener Kamil Kiereś.
Wtorkowe spotkanie toczyło się przy padającym śniegu. Początkowo obie drużyny postawiły więc na twardą i nieustępliwą walkę mającą pomóc im w wystrzeganiu się prostych błędów w obronie. Później nieco więcej z gry mieli gospodarze. W 23 minucie po odegraniu Adama Frączczaka sprzed pola karnego strzelał Filipe Oliveira. Dwie minuty później było 1:0 dla Korony. Dobre prostopadłe podanie w pole karne otrzymał Dawid Błanik i sprytnym strzałem pokonał Macieja Gostomskiego. W odpowiedzi groźnie sprzed „szesnastki” uderzał Damian Gąska, ale dobrze spisał się Marcel Zapytowski. Był to jedyny strzał łęcznian w pierwszych 45 minutach i do przerwy minimalnie lepsza była Korona.
W drugiej połowie zielono-czarni rzucili się do odrabiania strat i zamknęli złocisto-krwistych na własnej połowie. Już kilka chwil po wznowieniu gry blisko wyrównania był Janusz Gol, ale jego strzał trafił w słupek bramki gospodarzy. W 55 minucie po złym zagraniu miejscowych piłkę przejął powracający do gry po kontuzji Bartosz Śpiączka. Snajper Górnika pognał w pole karne i oddał strzał, który wślizgiem zablokował jeden z defensorów rywali. Cztery minuty później Śpiączka dobrze główkował po dograniu od Jasona Lokilo, a piłka po jego strzale trafiła w poprzeczkę. Wreszcie w 67 minucie łęcznianie dopięli swego. Po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego świetnie w pole karne wbiegł Rymaniak i pięknym strzałem głową doprowadził do remisu.
Nie minęło 60 sekund, a bliski trafienia był Lokilo, ale jego płaskie uderzenie minęło bramkę Korony. W dalszej części spotkania zespół trenera Kieresia nie rezygnował z ataków i szukał bramki dającej awans. Dlatego też niemal co chwile „kotłowało” się w polu karnym gospodarzy. W efekcie w 82 minucie po dograniu od Michała Golińskiego do siatki pierwszoligowca trafił Śpiączka i zapewnił swojej drużynie awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski, który zostanie rozegrany wiosną 2022 roku.
Korona Kielce – Górnik Łęczna 1:2 (1:1)
Bramki: Błanik (25) – Rymaniak (67), Śpiączka (82).
Korona: Zapytowski – Danek, Zebić, Koj (41 Szarek), Sierpina – Podgórski, Szpakowski, Gąsior, Oliveira (65 Petrović), Błanik (65 Łukowski) – Frączczak (79 Górski).
Górnik: Gostomski – Rymaniak, Szcześniak, Midzierski (46 Leandro), 29 Dziwniel – Goliński, Tymosiak (46 Serrano), Gol (64 Banaszak), Gąska (90 Krykun), Lokilo – Śpiączka (86 Drewniak).
Żółte kartki: Podgórski, Łukowski – Lokilo, Rymaniak, Śpiączka, Goliński.
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).