Dzisiaj o godz. 17 Podlasie Biała Podlaska zagra ze Spartakusem Szarowola w finale Pucharu Polski na szczeblu województwa lubelskiego. Drużyna, która zwycięży dostanie okazję występu w rozgrywkach centralnych. Gospodarze ostatni raz mieli ku temu okazję 10 lat temu, Spartakus nigdy.
– Jesteśmy mocno zmobilizowani i zrobimy wszystko, żeby zrewanżować się rywalom za ligową porażkę. Wiadomo, że łatwo nie będzie, bo lider naszej III ligi od dawna nie doznał porażki i w każdym meczu udowadnia, jak świetną są drużyną.
Jednak tamten mecz mógł rozpocząć się dla nas zdecydowanie lepiej, bo Adrian Jesionek przy stanie 0:0 trafił w słupek. Szkoda też, że przy jednej z bramek popełniliśmy prosty błąd w defensywie. Rywale zapowiadają, że nie odpuszczą, ale my mamy podobne zamiary. Dlatego zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie – mówi trener Podlasia Dariusz Banaszuk.
Gospodarze nie będą jednak mogli skorzystać ze wszystkich podstawowych zawodników. Pod dużym znakiem zapytania stanął występ Artura Bożyka, a mecz z głowy na pewno mają Dymitrij Jekimow, Arkadiusz Maksymiuk i Zbigniew Stonio. Nie w pełni sił jest też Piotr Wilawer, który będzie mógł pojawić się na murawie dopiero w trakcie zawodów.
Goście z kolei nie mają wielkich kłopotów kadrowych i w dodatku, jeżeli wygrają dwa ostatnie mecze w tym sezonie, mogą liczyć na spore premie. Ekipa z Szarowoli od wielu miesięcy jest w świetnej formie i może pochwalić się serią sześciu ligowych zwycięstw z rzędu. Ostatni raz goryczy porażki zaznali... 11 listopada, przegrywając z Tomasovią Tomaszów Lubelski 1:4.