GKS Bogdanka rozpoczął przygotowania z nowymi piłkarzami
Na pierwszym treningu w tym roku, w poniedziałkowe popołudnie Piotr Rzepka miał do dyspozycji 35 zawodników. A przecież zabrakło jeszcze kontuzjowanego Macieja Ropiejki i Toshikazu Irie, który nie wrócił z Japonii.
– Każdemu z piłkarzy przyjrzymy się dokładnie – zapewnia szkoleniowiec. W licznym towarzystwie pojawiło się czterech nowych piłkarzy – Cezary Stefańczyk (Zawisza Bydgoszcz), Radosław Stefanowicz (Stomil Olsztyn), Francuz Marvina Assane (Paris FC) i Litwin Aleksandras Osetrovas, a także łęcznianin Marcin Fiedeń, ostatnio grający w duńskim Nexo Boldklub.
– Wszyscy przyjechali na testy i każdy z nich musi walczyć o miejsce. Ich obecność powinna jeszcze wyzwolić dodatkową energię u pozostałych – podkreśla trener.
Sztab szkoleniowy otworzył również szeroko drzwi dla wychowanków i graczy rezerw. W inauguracyjnych zajęciach brali udział Hubert Kotowicz, Patryk Stopa, Marcin Świech, Michał Walaszek, Bartosz Wiązowski, ale także Damian Kwiatkowski i Jacek Kusiak.
Choć wydawało się, że tego ostatniego, postawą którego trenerzy byli rozczarowani, już raczej nie zobaczymy w Łęcznej. Kusiaka „nie oszczędzali” jednak starsi koledzy, żartujący podczas gierki. – Znowu ma boisko za krótkie i „wyjeżdża” z piłką – komentował Sergiusz Prusak, nawiązując do meczów z ubiegłego sezonu.
Ale podczas zajęć najwięcej dowcipkował Veljko Nikitović, obserwujący kolegów zza linii. – Trenerze, „Oziem” już jest w formie! – krzyknął donośnie, gdy w ciągu minuty Kamil Oziemczuk przeprowadził dwie widowiskowe akcje. Chwilę potem Serb nie oszczędził Tomasa Pesira.
– Tomku, musisz to strzelić – dociął po zaprzepaszczonej sytuacji. – W lidze będę bardzo skuteczny, tylko żebym miał okazje– odparł Czech. I za chwilę wreszcie trafił do bramki.
Pierwszy trening był tylko zabawą, wstępem do badań wydolnościowych i właściwych przygotowań, które na dobre ruszą od przyszłego tygodnia. Mimo to młodzi zawodnicy, choć z pewnością trochę stremowani, chcieli pokazać się z jak najlepszej strony.
Ich poczynania obserwowali trenerzy pierwszej drużyny i Sławomir Pogonowski, opiekun juniorów starszych. – Cieszy mnie, że tylu młodych chłopców trenuje z seniorami. Czy będę miał z kim pracować? To już nie jest takie ważne, bo przede wszystkim liczy się pierwszy zespół. Najwyżej trzeba będzie rozejrzeć się po regionie – wyznał Pogonowski.
Rywalizacja zapowiada się na zaciętą tym bardziej, że kilku graczy jesienią miało kłopoty zdrowotne i wkrótce wrócą już do pełnych zajęć. Rehabilitację przechodzi Nikitović, a indywidualnie pracować na razie muszą także Piotr Hermann, Mateusz Żukowski i Michael Lukasiewicz. W dodatku w klubowym korytarzu można było usłyszeć, iż to dopiero początek testowania nowych zawodników.