Górnik Łęczna wygrał trzeci mecz z rzędu. "Zielono-czarni” tym razem pokonali u siebie GKS Katowice 3:0.
I paradoksalnie doznali porażki. Ale od tamtej pory już nie przegrali. Najpierw zremisowali w Świnoujściu, by potem zanotować serię trzech zwycięstw. W sobotę wysoko pokonali GKS Katowice, choć do przerwy grali tak, że zęby bolały.
Spotkanie ułożyło się doskonale dla gospodarzy. Już w 5 min Paweł Zawistowski zacentrował z rzutu rożnego, a Łukasz Zwoliński dostawił nogę, zdobywając prowadzenie. I na tym skończyły się popisy "zielono-czarnych”.
Od tej pory inicjatywę przejęli już goście, po raz pierwszy prowadzeni z ławki przez Kazimierza Moskala. Ślązacy prezentowali krakowską piłkę, wymieniali mnóstwo podań, spychając łęcznian na własną połowę. W 16 min zapachniało remisem, gdy po rzucie wolnym dwóch rywali nie sięgnęło piłki.
Na szczęście dwie minuty potem udało się to Sergiuszowi Prusakowi. Przemysław Pitry, najlepszy w szeregach przyjezdnych, a może i na boisku, posłał potężną bombę zza pola karnego, a bramkarz miejscowych koniuszkami palców zmienił lot piłki na poprzeczkę.
W 22 min znowu zrobiło się niebezpiecznie. Tomasz Wróbel z banalny sposób minął Lukasa Bielaka, jednak skapitulował w pojedynku z Prusakiem. Patrząc na sytuacje, Katowice powinny prowadzić 2:0, a nie przegrywać 0:1.
Górnik grał przeraźliwie słabo i wolno. Na słowa uznania zasługiwali natomiast kibice zza bramki, którzy świetnym dopingiem wspierali swój zespół.
Katowice atakowały, miały swój plan, który jednak zawalił się w 35 min. Sebastian Szałachowski wyszedł na czystą pozycję, a sytuację odważnym wyjściem próbował ratować Łukasz Budziłek.
W efekcie łęcznianin padł na murawę, choć z trybun trudno było dostrzec, czy został sfaulowany przez bramkarza. Sędziemu wystarczył jednak zamiar i pokazał czerwony kartonik.
W drugiej połowie długo nie było widać różnicy w ilości piłkarzy. Ale w końcu Górnik zaczął uzyskiwać przewagę. Sporo żywiołowości wniósł Nikolajs Kozacuks i to po jego podaniu Zwoliński podwyższył wynik w 77 min. Gości zupełnie dobił już Tomasz Nowak, strzelając pięknie z rzutu wolnego.
Górnik odniósł przekonujące zwycięstwo, po grze zostawiającej sporo do życzenia. Chociaż mogło być ono nawet jeszcze wyższe, bo dobre okazje zaprzepaścili Zwoliński. Maciej Szmatiuk i Bartłomiej Niedziela. Jednak to byłaby już spora przesada.
http://get.x-link.pl/9bf02454-8de4-e9cc-5967-2e51c8c9c40d,b3a4db14-ce6c-1b5a-d31c-9e610b46b3d8,embed.html
Źródło: Orange sport/x-news
Górnik Łęczna – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Zwoliński (5, 77), Nowak (80).
Górnik: Prusak – Tadrowski, Bielak, Szmatiuk, Sasin, Nikitović, Nowak, Bonin (60 Niedziela), Zawistowski (74 Kozacuks), Szałachowski (85 Wiązowski), Zwoliński.
GKS: Budziłek – Fonfara, Pietrzak, Figiel (47 Dobronilski), Wróbel, Duda, Sadzawicki (77 Cholerzyński), Kamiński, Jurkowski (68 Chwalibogowski), Pitry, Wołkowicz.
Żółte kartki: Nikitović, Tadrowsi – Wołkiewicz, Chwalibogowski.
Czerwona kartka: Budziłek (35 min, GKS, za faul).
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Widzów: 1300.
Piłkarze Górnika: Miło byłoby włączyć się w walkę o awans
Źródło: Orange sport/x-news