Zmarnowana szansa drużyny Kamila Kieresia. W przypadku zwycięstwa z Puszczą piłkarze Górnika awansowaliby na pierwsze miejsce w tabeli. Niestety, po bezbarwnym meczu zielono-czarni dopisali do swojego konta tylko jedno „oczko”.
Jeżeli ktoś zdecydował się obejrzeć mecz w Łęcznej, to po końcowym gwizdku chyba miał dość piłki na cały weekend. Mnóstwo fauli, przerywania gry, autów, czy rzutów wolnych i praktycznie żadnej groźnej sytuacji.
Jedynym pomysłem obu ekip na rozgrywanie akcji były długie piłki do przodu. Wrzutki zazwyczaj były jednak „przeciągnięte”, albo za krótkie. Od początku „śmierdziało” wynikiem 0:0 po „meczu walki”.
W 35 minucie Michał Mak zagrał prostopadle w pole karne do Bartosza Kalinkowskiego. Ten zamiast poszukać kolegów w szesnastce zdecydował się na strzał wysoko nad bramką. Po drugiej stronie boiska szczęścia z dystansu spróbował Karol Knap, ale po rykoszecie wywalczył tylko rzut różny. Przez chwilę ciekawiej było nie na boisku, tylko na ławce rezerwowych, kiedy trener Puszczy Tomasz Tułacz zgubił zakrętkę od butelki. To najlepiej świadczy o poziomie pierwszej części gry.
Po przerwie może gospodarze ruszyli z ciut większym animuszem. Szybko celny strzał głową oddał Bartosz Śpiączka – jedyny po stronie gospodarzy w sobotnich zawodach. Zagrożenie bramki rywali jednak było minimalne. W 64 minucie szansę na uderzenie z rzutu wolnego miał Marcin Stromecki. Przymierzył nad murem, ale i nad poprzeczką.
W 67 minucie niezłą kontrę wyprowadziła Puszcza. Wszystko skończyło się szansą Michała Rakoczego, ale zawodnik gości strzelił po ziemi do „koszyczka” Macieja Gostomskiego. Jeżeli ktoś zasłużył na ciut wyższą ocenę od reszty zawodników, którzy pojawili się na murawie, to właśnie Rakoczy. 19-latek kilka razy pokazał się z dobrej strony. Potrafił wykonać udany drybling, czy zagrać niekonwencjonalnie. Efektu bramkowego jednak nie było.
Na ostatni kwadrans trener Kiereś próbował zagrać trochę odważniej. Zdjął z boiska Bartłomieja Kalinkowskiego, a wpuścił napastnika Przemysława Banaszaka. Przez te kilkanaście minut zielono-czarni mieli jednak jedną, niezłą wrzutkę Leandro i to w zasadzie wszystko. To Puszcza częściej gościła w polu karnym Górnika. Było kilka dośrodkowań i zagranie wzdłuż bramki Rakoczego. Nikt w tej ostatniej sytuacji nie dopadł jednaj do piłki i spotkanie w Łęcznej zakończyło się bezbramkowym remisem.
Górnik Łęczna – Puszcza Niepołomice 0:0
Górnik: Gostomski – Matei, Baranowski, Pajnowski, Leandro, Goliński (83 Kukułowicz), Stromecki, Cierpka, Kalinkowski (75 Banaszak), Mak (66 Krykun), Śpiączka.
Puszcza: Kobylak – Pięczek (71 Mikołajczyk), Czarny, Hladik, Górski, Wyjadłowski, Serafin, Stefanik (75 Stępień), Rakoczy, Knap, Kobusiński.
Żółte kartki: Cierpka – Rakoczy.
Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).