Nie ma trzeciego z rzędu zwycięstwa Motoru. W środę podopieczni Marka Saganowskiego zremisowali na wyjeździe z Błękitnymi Stargard 1:1. A to oznacza, że szósty KKS Kalisz znowu odskoczył na cztery punkty.
Trener Motoru zaskoczył wyborem składu na środowe zawody. Nawet na ławce rezerwowych zabrakło: Sławomira Dudy, Pawła Moskwika i Michała Bogacza. Pierwszy raz na murawie w tym roku pojawił się za to Marcin Michota. W „podstawie” wyszli również: Leszek Jagodziński i Dawid Pakulski.
Początek spotkania był w wykonaniu gości obiecujący. Po siedmiu minutach Michota trzy razy zagrywał w pole karne Błękitnych. Niestety, rywale za każdym razem wybijali piłkę. Po chwili Pakulski ładnie uderzył zza pola karnego, ale bramkarz odbił ten strzał na rzut rożny.
Kolejne fragmenty? Ataki jednych i drugich. Wiele do życzenia pozostawiały dośrodkowania żółto-biało-niebieskich, które albo były za lekkie, albo „przeciągnięte”. W 28 minucie Mateusz Bochnak obrócił się z piłką w polu karnym i w ostatniej chwili został zablokowany. 180 sekund później ten sam zawodnik zdecydował się na strzał z narożnika pola karnego i tym razem przymierzył w boczną siatkę, a futbolówka musnęła jeszcze słupek.
W 38 minucie rzut rożny Błękitnych przyniósł im prowadzenie. Żadnemu z gości nie udało się przeciąć dośrodkowania, a piłka spadła pod nogi Daniela Wajsaka, który z 11 metrów huknął pod poprzeczkę. Podopieczni trenera Saganowskiego próbowali jeszcze odpowiedzieć, ale futbolówki w polu karnym nie sięgnął Tomasz Swędrowski, a Daniel Świderski po tym, jak uwolnił się spod opieki rywala strzelił bardzo mocno i bardzo niecelnie.
Po pierwszej bezbarwnej połowie o dziwo „Sagan” nie zdecydował się na żadne zmiany. Mimo to przyjezdni od pierwszego gwizdka po przerwie prezentowali się zdecydowanie lepiej. Gra toczyła się przede wszystkim na połowie Błękitnych. Cały czas brakowało jednak lepszego, ostatniego podania. To zmieniło się w 59 minucie, kiedy Michota wrzucił na głowę Świderskiego, a ten z bliska doprowadził do wyrównania.
Później było mnóstwo stałych fragmentów gry jednak ponownie gościom brakowało precyzji. Mimo to wydawało się, że prędzej, czy później Motor znowu „wciśnie” gola. I jak to w takich sytuacjach bywa schowani za podwójną gardą gospodarze na kwadrans przed końcowym gwizdkiem powinni strzelić na 2:1. Bochnak dostał dobre podanie w pole karne i kiedy był już przed Madejskim, to... skiksował. Minęło kilkadziesiąt sekund i po drugiej stronie boiska centymetrów do szczęścia zabrakło Swędrowskiemu, który przymierzył zza pola karnego w słupek.
W ostatnich minutach drużynie trenera Adama Topolskiego udało się oddalić grę od swojej szesnastki. Ekipa ze Stargardu miała sporo rzutów wolnych i rożnych, ale żaden z nich nie przyniósł zmiany wyniku. W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Świderski. Po dośrodkowaniu z narożnika boiska znowu strzelał głową, ale dobrze spisał się golkiper rywali. I żółto-biało-niebiescy musieli się zadowolić jednym punktem.
Już w niedzielę na Arenie Lublin zamelduje się Skra Częstochowa. To spotkanie zaplanowano na godz. 15.
Błękitni Stargard – Motor Lublin 1:1 (1:0)
Bramki: Wajsak (38) – Świderski (59).
Błękitni: Sasiak – Andrzejewski, Kujawiak, Wajsak, Theus (46 Sitkowski), Bochnak, Polkowski, Starzycki (77 Walków), Cywiński, Kaczmarek (63 Kwiatkowski), Niedojad (63 Brzeziański).
Motor: Madejski – M. Król, Grodzicki, Wawszczyk, Michota, Ceglarz (55 Wójcik), Swędrowski, Pakulski (82 Kunca), R. Król, Jagodziński (65 Kusiński), Świderski.
Żółte kartki: Theus, Kujawa – Swędrowski, Grodzicki.
Sędziował: Albert Różycki (Łódź).