Po czterech kolejkach Stal Kraśnik miała na koncie komplet 12 punktów i bilans bramkowy 17-2. Niespodziewanie zwycięski marsz drużyny Daniela Szewca w sobotę przerwała Tomasovia. Spadkowicz z III ligi wygrał aż 3:0
W Kraśniku oglądali przede wszystkim mecz walki. Groźniejsza była jednak drużyna gości. W końcówce pierwszej odsłony niebiesko-biali mieli trochę szczęścia, bo Stal pierwszego gola strzeliła sobie praktycznie sama. Jeden z obrońców próbował wybić piłkę z piątego metra, a pechowo trafił w napastnika rywali… Arkadiusza Drapsę i futbolówka wylądowała w siatce.
Podopieczni Bohdana Bławackiego poszli za ciosem. Minęło jakieś pięć minut, a już zrobiło się 0:2. Tym razem po rzucie rożnym fatalne krycie skończyło się stuprocentową sytuacją Jakuba Piatnoczki, który po strzale głową wpakował futbolówkę do siatki. I na przerwę przyjezdni mogli schodzić w bardzo dobrych nastrojach. Stal miała jednak nadzieje, że po przerwie jeszcze powalczy przynajmniej o punkt. Biła jednak głową w mur i nie była w stanie wypracować sobie dogodnej sytuacji.
W końcówce drużyna trenera Szewca domagała się rzutu karnego, ale arbiter nie dopatrzył się przewinienia i zamiast złapać kontakt niebiesko-żółci w doliczonym czasie gry dostali trzeciego gola. W pole karne Tomasovii powędrował nawet Adrian Wójcicki. Goście skorzystali z okazji, bo wyszli z szybką kontrą. W zasadzie w pojedynkę wyprowadził ją Damian Szuta, który rajd na bramkę miejscowych rozpoczął jeszcze na swojej połowie. A na koniec w sytuacji jeden na jeden z ostatnim obrońcą be problemów ustalił rezultat na 0:3.
Co ciekawe, meczu na ławce nie dokończył Daniel Szewc. Szkoleniowiec otrzymał kuriozalną czerwoną kartkę. Skoro jego podopieczni przegrywali, to trener robił co mógł. Nie tylko, jeżeli chodzi o zmiany zawodników, ale kiedy piłka była na aucie to podawał ją swoim piłkarzom, żeby szybko mogli zaatakować. Był za to upominany przez sędziów i właśnie za podawanie piłek swojej drużynie otrzymał dwa „żółtka”, a w konsekwencji „czerwo”.
– Tomasovia była lepsza. Zagrali od nas lepiej i zasłużenie zdobyli trzy punkty. My nie zagraliśmy tego, co powinniśmy, a przeciwnik potrafił wykorzystać nasze błędy. Ogólnie to był pojedynek bez wielkich sytuacji, raczej toczył się w środku pola. Szkoda tylko, że arbiter starał się być głównym bohaterem tego spotkania. Parę ładnych lat jestem już w piłce i naprawdę nigdy nie spotkałem się z czerwoną kartką za podawanie piłki swoim zawodnikom. Owszem, za opóźnienie gry wszystko bym zrozumiał, ale nam zależało na czasie, więc staraliśmy się jak najszybciej wznawiać grę. Po pierwszej kartce byłem zszokowany, a przy drugiej rzeczywiście opuściłem swoją strefę, ale na pewno nie rzucałem przy okazji żadnych „ciepłych” słów w stronę sędziów i naprawdę nie rozumiem tych kartek. Wolałbym nic nie mówić o sędziach, bo Tomasovia naprawdę zagrała dobre zawody, ale doszło do kuriozalnej sytuacji – mówi Daniel Szewc.
Stal Kraśnik – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (0:2)
Bramki: Drapsa (34), Piatnoczka (39), Szuta (90+6).
Stal: A. Wójcicki – Rzeźnik (37 Cygan), J. Jędrasik, Pietroń, Lucyk, Zięba, Pietrzyk (75 M. Jędrasik), Buczek, Woźniak, Drozd (62 Król), Zieliński.
Tomasovia: Krawczyk – Piatnoczka (80 Towbin), Popko, Błajda, Avdieiev, Pleskacz (87 Wojtowicz), Ostrovski (76 Orzechowski), Słotwiński, Smoła, Szuta, Drapsa (70 Krosman).
Żółte kartki: Pietrzyk, Buczek, Cygan, Pietroń – Krosman, Avdieiev.
Sędziował: Dariusz Harko (Chełm).