

To co w tym roku dzieje się z Wisłą Puławy i jak ta drużyna po każdym ciosie potrafi się podnieść nadaje się już na scenariusz do filmu. W sobotę puławianie udali się na pierwszy w tym roku mecz wyjazdowy do Elbląga i wrócili z niego z kompletem punktów po pokonaniu tamtejszej Olimpii

Po zeszłotygodniowym remisie z Hutnikiem Kraków puławski zespół rozpoczął przygotowania do pierwszego wyjazdu w rundzie wiosennej. Wisła kilkanaście dni temu przetrwała „moment kulminacyjny” i odzyskała licencję na grę w drugiej lidze więc miniony tydzień w Puławach był już bardzo spokojny.
Wizyta u ostatniej drużyny Betclic II Ligi sprawiała, że to Wiślacy mogli być stawiani w roli faworyta, a mecz dla obu ekip ze względu na sytuację w tabeli miał kolosalne znaczenie i uchodzić za ten z cyklu „o sześć punktów”. Jednak z tą teorią nie do końca zgadzał się trener puławian Maciej Tokarczyk. – Uważam, że w piłce nożnej nie istnieją mecze o „sześć punktów”, bo za każde spotkanie można ich uzyskać maksymalnie trzy. Czy jesteśmy faworytem? Nie wiem i nie patrzę na to. Piłka nożna to bardzo nieprzewidywalna gra. Porównując z innymi dyscyplinami, to właśnie w piłce najczęściej może wygrać zespół nie będący faworytem. Dlatego nie zajmuję się tym tylko wierzę w siebie i mój zespół. Wiem, że jesteśmy w stanie stworzyć problemy każdemu rywalowi i przeciwko każdemu zapunktować, bo znamy swoją wartość i nie boimy się nikogo. Na najbliższy mecz też oczywiście mamy swój plan – zapewniał na naszych łamach trener Wisły.
Początek sobotniego spotkania to głównie walka o piłkę i próba przejęcia kontroli na murawie przez oba zespoły. Tuż przed upływem kwadransa miejscowi mieli okazje na gola, ale bramkarza Krzysztofa Wróblewskiego świetnie zaasekurował Dominik Cheba. W kolejnych minutach do głosu zaczęli dochodzić goście za sprawą Bartłomieja Juszczyka, Cheby i Bartosza Waleńcika, ale bez efektu. Natomiast tuż przed zejściem na przerwę w poprzeczkę uderzył Wojciech Zieliński i po pierwszej połowie bramek nie było.
Po zmianie stron świetną szansę na otwarcie wyniku miał Domink Kozera, ale będąc na około piątym metrze od bramki Wróblewskiego fatalnie spudłował. Potem swoje szanse miała Wisła. Najpierw Andrzej Witan obronił strzały Kamila Kargulewicza i Sebastiana Kwaczreszwiliego, ale przy drugiej próbie tego ostatniego musiał skapitulować, bo pozyskany zimą zawodnik Wisły po dobrym dośrodkowaniu Cheby dopełnił formalności i w efekcie zapewnił swojej ekipie bardzo cenne w kontekście walki o utrzymanie w Betclic II Lidze punkty.
Olimpia Elbląg – Wisła Puławy 0:1 (0:0)
Bramka: Kwaczreliszwili (76)
Olimpia: Witan – Górecki, Wierzba, Tiahło – Semeniw (46 Skwierczyński), Lorenc, Szałecki (68 Czernis), Kordykiewicz (46 Jacenko), Zieliński, Matynia (77 Czapliński) – Kozera (68 Jasiński).
Wisła: Wróblewski – Kargulewicz, Śledzicki, Waleńcik, Lewandowski, Cheba (82 Gałązka) – Wiktoruk, Kumoch, Polowiec (57 Szymanek), Dziedzic (70 Garcia) – Juszczyk (70 Kwaczreliszwili).
Żółte kartki: Kordykiewicz, Jasiński – Śledzicki, Lewandowski
Sędziował: Dominik Sulikowski (Gdańsk)
