Po pierwszym zwycięstwie w tym sezonie na własnym boisku piłkarze Podlasia poszli za ciosem. W sobotę drużyna Artura Renkowskiego pokonała na wyjeździe rezerwy Korony Kielce 2:1. Trzeba od razu dodać, że gospodarze wystawili bardzo mocny skład.
Kto przed pierwszym gwizdkiem rzucił okiem na podstawową jedenastkę gospodarzy mógł się zastanawiać czy na pewno przyszedł na mecz drugiego zespołu. W końcu na boisku od pierwszej minuty przebywało aż siedmiu zawodników, którzy w tym sezonie zagrali już w PKO BP Ekstraklasie, z doświadczonym Jackiem Kiełbem na czele. Ósmy, czyli Bartosz Kwiecień zaliczył pierwsze minuty w sezonie po kontuzji kolana.
Mimo mocnego składu po 45 minutach to piłkarze z Białej Podlaskiej prowadzili 2:0. W 24 minucie świetną akcję wyprowadzili: Jan Kozłowski i Marcin Pigiel. Ten drugi, na koniec zagrał między obrońców, a bramkarza, a Lepiarz z zimną krwią wykończył świetną okazję. Później w dobrej sytuacji znalazł się Pigiel, ale szukał jeszcze podania do Wiktora Niewiarowskiego i tym razem groźny atak gości zakończył się fiaskiem. W końcówce pierwszej odsłony wysoki pressing biało-zielonych przyniósł im jednak drugiego gola. Odbiór piłki na 20 metrze, Krzysztof Salak zagrał do Jarosława Kosieradzkiego, a ten wyłożył futbolówkę Lepiarzowi, który tym razem dopełnił jedynie formalności.
Po przerwie Podlasie miało szansę na trzeciego gola, ale tym razem trzeba było obejść się smakiem. Tuż po godzinie gry Adam Deja przymierzył do siatki zza pola karnego i zamiast 0:3 zrobiło się już tylko 1:2. Gospodarze szukali wyrównania i mieli przynajmniej jedną, bardzo dobrą okazję. Podopieczni trenera Renkowskiego nie dali już jednak wydrzeć sobie zwycięstwa. Dzięki trzem punktom wywalczonym w Kielcach zespół z Białej Podlaskiej awansował na siódme miejsce w tabeli. Co ważne, powiększył też przewagę nad drużynami ze strefy spadkowej.
– Wiadomo, że kiedy po drugiej stronie jest ośmiu zawodników z ekstraklasowej drużyny, to takie zwycięstwo musi smakować jeszcze bardziej. Z drugiej strony my nigdy nie zmieniamy swojego podejścia. Niezależnie od tego, z kim gramy, zawsze robimy swoje. Z Wieczystą Kraków też stosowaliśmy wysoki pressing i w Kielcach było tak samo. Na pewno patrząc przez pryzmat 90 minut, pierwsza połowa była w naszym wykonaniu lepsza. Mogliśmy szybciej strzelić na 2:0. Po przerwie była szansa, żeby dobić przeciwnika, ale trzeba przyznać, że Korona II mogła nawet doprowadzić do wyrównania. Ogólnie uważam, że mocno zapracowaliśmy na te trzy punkty – ocenia Artur Renkowski, trener Podlasia.
Korona II Kielce – Podlesie Biała Podlaska 1:2 (0:2)
Bramki: Deja (64) – Lepiarz (24, 45).
Korona II: Zapytowski – Więckowski (46 Zwoźny), Danek, Kwiecień (46 Kiełb), D. Lisowski, J. Kiełb (60 Shinonaga), P. Lisowski, Deja, Konstantyn (75 Strzeboński), Kostorz (46 Szulc), Rybus.
Podlasie: Misztal – Pigiel, Kot, Arak, Salak, Kozłowski, Podstolak, Kurowski, Kosieradzki (85 Balicki), Niewiarowski (89 Szatała), Lepiarz.
Żółte kartki: D.Lisowski, Deja, Zwoźny – Kurowski, Podstolak, Kozłowski.
Sędziował: Sebastian Godek (Rzeszów).