Rozmowa z Mateuszem Kompanickim, zawodnikiem Chełmianki
- W pierwszej połowie finałowego meczu Pucharu Polski z Hetmanem Zamość mieliście wszystko pod kontrolą. Po przerwie role się jednak odwróciły. Co się stało z wami w drugiej części spotkania?
– Przede wszystkim kontrolowaliśmy pierwsze 45 minut. To naprawdę była dobra połowa w naszym wykonaniu. Stwarzaliśmy sytuacje i objęliśmy prowadzenie. Niestety, straciliśmy bramkę do szatni i chyba to nas podłamało. Po przerwie za bardzo się cofnęliśmy. Oddaliśmy przeciwnikowi pole i nie potrafiliśmy wrócić do tego, co graliśmy wcześniej. Kiedy Hetman strzelił na 2:1 wydawało się, że wszystko przecieka nam przez palce. Za wszelką cenę postanowiliśmy jednak walczyć o wyrównanie. Szczerze mówiąc ta bramka dla rywali chyba tym razem zadziałała na nas pozytywnie. Wyrównaliśmy, a w końcówce przechyliliśmy szalę na swoją stronę. Po raz kolejny pokazaliśmy charakter Chełmianki i że nie poddajemy w bardzo trudnych sytuacjach. Zwycięski gol? Byłem trochę zaskoczony, że miałem aż tyle miejsca w polu karnym. Cieszę się jednak, że potrafiłem skutecznie zamknąć akcję.
- Po trudnej rundzie wiosennej pewnie zwycięska bramka cieszyła podwójnie?
– Na pewno. Chociaż nie chodziło o samego gola, ale bardziej o wygraną. Wiadomo, że po kontuzji nie było łatwo wrócić do gry. Straciłem sporo meczów ligowych. Wiedziałem jednak, że jest szansa na pozytywne zakończenie sezonu. To pokazuje, że ciężka praca naprawdę przynosi korzyści.
- Jak w ogóle oceniacie sezon?
– Wiadomo, że liczyliśmy na trochę więcej. Delikatnie mówiąc mamy spory niedosyt. Dla mnie, indywidualnie minione rozgrywki to było jednak rozczarowanie. Wiadomo, że nasza sytuacja kadrowa, a do tego zawirowania w klubie nie pozostawały bez wpływu. Moim zdaniem mamy jednak większy potencjał niż walka o utrzymanie prawie do ostatniej kolejki.
- Wystartowaliście bardzo dobrze i w połowie rundy jesiennej wydawało się, że będziecie walczyli zupełnie o inne cele...
– Dokładnie. Te pierwsze kolejki przerosły nasze oczekiwania. Radziliśmy sobie bardzo dobrze. Niestety, później różne czynniki sprawiły, że wyszło, jak wyszło. Zamiast gry o czołowe lokaty pozostała nam walka o ratowanie ligowego bytu. Dlatego sezon uznaję jednak jako rozczarowanie.
- Bramka w finale z Hetmanem to pożegnalny gol w barwach Chełmianki?
– Nie chcę jeszcze mówić na ten temat. Na pewno mam przez rok ważną umowę z klubem z Chełma. Jakieś zmiany w lecie bez wątpienia będą. Zobaczymy jednak w najbliższym czasie, jak się potoczą sprawy.