Piłkarze Motoru ostatni raz o punkty zagrali niemal 40 dni temu. Minione tygodnie minęły żółto-biało-niebieskim na treningach indywidualnych. W najbliższym czasie nic się w tym temacie nie zmieni.
Gdyby nie spotkanie z Chełmianką, które zainaugurowało rundę wiosenną można by powiedzieć, że właśnie trwa czwarty miesiąc okresu przygotowawczego. Problem w tym, że to bardzo nietypowy okres przygotowawczy.
– Najgorzej, że brakuje chłopakom piłki. Ewidentnie każdy chciałby już wrócić do normalnych zajęć z piłkami, chociaż w najmniejszym stopniu. Wiadomo jednak, że obecnie nie ma takiej możliwości. Radzimy sobie, jak możemy. Czekamy także na decyzje władz odnośnie obostrzeń w kraju, bo w najbliższych dniach coś może się zmienić – mówi Mirosław Hajdo, trener zespołu z Lublina.
Piłkarze Motoru w święta mogli liczyć na trochę więcej wolnego. Szkoleniowiec nie ukrywa jednak, że utrzymanie drużyny w treningu, kiedy nie można ćwiczyć z piłkami nie jest łatwe.
– Cały czas zastanawiamy się co zrobić. Jeżeli rozgrywki będą zawieszone na dłużej, to może teraz zrobić przerwę, a potem wrócić z mocniejszymi zajęciami? Nie sądzę, żeby jednak był potrzebny drugi okres przygotowawczy zanim będziemy mogli wrócić do gry. Trudno też powiedzieć, kiedy w ogóle liga miałaby zostać wznowiona. Jeżeli dopiero w czerwcu, to wiadomo, że będą konsekwencje takiej decyzji i trzeba będzie rozwiązać kilka problemów – zapowiada szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
– Spora grupa zawodników ma przecież umowy do 30 czerwca, więc tutaj mamy pierwszy duży znak zapytania. Oczywiście, są kluby na tym poziomie rozgrywek, które żyją tylko z piłki, ale dla większości graczy to jednak dodatkowe zajęcie poza normalną pracą. My bylibyśmy w stanie poradzić sobie z graniem co trzy dni. Co jednak z innymi klubami? Trzeba też sobie jasno powiedzieć, że zupełnie inne warunki są w ekstraklasie, pierwszej, czy drugiej lidze. Na tym najwyższym poziomie możliwe jest skoszarowanie zawodników, odizolowanie drużyn i zapewnienie im bezpieczeństwa. W trzeciej lidze to nie byłoby jednak takie proste i wiązałoby się ze znacznie większym ryzykiem. Znaków zapytania naprawdę jest sporo, a obecnie najważniejsze jest zdrowie – dodaje trener Hajdo.
Z innych wieści trzeba dodać, że z urazem kostki uporał się już Konrad Gruszkowski. Boczny obrońca Motoru i podstawowy młodzieżowiec w starciu z Chełmianką wytrwał na boisku tylko kilka minut. Okazało się, że ma naderwane więzadła w stawie skokowym. Zawodnik normalnie już jednak biega.
– Konrad chciałby ćwiczyć coraz mocniej, ale tłumaczę mu, że lepiej poczekać tydzień dłużej niż wrócić za wcześnie i ryzykować odnowienie urazu. Wierzę, że będzie cierpliwy i że jeszcze wstrzyma się z normalnym treningiem, a na razie będzie się jednak koncentrował na rehabilitacji. Cieszymy się, że nie zerwał całkowicie więzadeł, bo istniało takie niebezpieczeństwo. A tak wkrótce będzie w pełni sił i wróci na boisko mocniejszy – wyjaśnia opiekun zespołu z Lublina.
Będzie obniżka kontraktów?
Z powodu epidemii koronawirusa i zawieszeniu rozgrywek sportowych na całym świecie piłkarze z wielu klubów zgodzili się na obniżkę pensji. Jak ta sytuacja wygląda w Motorze? – Rozmawiamy na ten temat, ale jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji. Można powiedzieć, że rozmowy prowadzone są od dłuższego czasu i że robimy wszystko, żeby rozwiązać tę sytuację, wiadomo, że chodzi o pomoc dla klubu. Myślę, że w niedługim czasie można się spodziewać informacji z naszej strony – przyznaje trener Hajdo.