Gdyby nie koronawirus, to ten mecz byłby dla kibiców wydarzeniem rundy. W niedzielę Motor Lublin zmierzy się na Arenie z Hutnikiem Kraków (godz. 19). Zamiast obecności na trybunach trzeba będzie się zadowolić transmisją w TVP Sport.
Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, co działo się kilka miesięcy temu. Kiedy poprzedni sezon został przedwcześnie przerwany temat awansu do II ligi Motoru lub Hutnika był wałkowany przez długie tygodnie. W końcu Lubelski Związek Piłki Nożnej uznał, że to żółto-biało-niebieskim należy się promocja ze względu na lepszy bilans bramek.
Klub z Krakowa wygrał bezpośredni mecz między tymi drużynami i przekonywał, że to on powinien zagrać w II lidze. Nie brakowało przepychanek w mediach i to nie tylko lokalnych, ale i ogólnopolskich. Aż wreszcie PZPN zdecydował, że zarówno Motor, jak i Hutnik mogą cieszyć się z awansu.
Od tych wydarzeń minęło już sporo czasu, ale i tak można się spodziewać, że w niedzielę nikt nie będzie odstawiał nogi i że nie zabraknie przede wszystkim walki o każdy centymetr boiska. Na pewno w lepszych humorach do spotkania przystąpią jednak podopieczni Mirosława Hajdy. Tomasz Swędrowski i spółka wygrali w środę z Bytovią Bytów 2:1 i odskoczyli trochę od strefy spadkowej.
– Nie było to łatwe spotkanie. Przeciwnik dobrze grał na wyjazdach, a my nie byliśmy w komplecie. Brakowało Marcina Michoty i Sławka Dudy. Wynik jest jednak zasłużony i należy się tylko cieszyć z trzech punktów. Remis nas nie urządzał, chcieliśmy koniecznie dopisać trzy. Szkoda, że straciliśmy przypadkową bramkę w prosty sposób, ale cieszymy się, że udało się utrzymać pozytywny wynik – mówi trener Hajdo.
Kolejny powód do radości, to przełamanie napastnika. W tym sezonie Daniel Świderski zdobył tylko jednego gola. I to bardzo dawno temu – 5 września. Po dziewięciu występach bez bramki wreszcie jednak wpadło. – Daniel czekał i wreszcie się doczekał. Wierzę, że teraz będzie już regularnie zdobywał bramki. Hutnik? Nie patrzę na to, co było. Mamy kolejny mecz u siebie i obiecuję w imieniu swoim i drużyny, że zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać – zapewnia trener żółto-biało-niebieskich.
Hutnik nie ma za to zbyt wielu powodów do radości. Beniaminek wylądował na dnie tabeli i od czterech kolejek nie wywalczył nawet „oczka”. Co więcej, zespół Leszka Janiczaka w tym czasie strzelił cztery bramki, ale stracił aż 15. Ostatnio przegrał z Wigrami Suwałki 1:2. Fatalnie radzi sobie także na wyjazdach. Razem z Lechem II Poznań Hutnik wywalczył najmniej punktów na stadionach rywali – tylko trzy.
W gościach zagrał już osiem razy. Poniósł aż siedem porażek, a jedyne punkty przywiózł z Elbląga, gdzie wygrał 1:0. Jedynym pocieszeniem dla zespołu z „Suchych Stawów” jest fakt, że nie musiał w środę odrabiać zaległości, jak Motor i ma na przygotowania kilka dni więcej. Czy to jednak wystarczy? Przekonamy się w niedzielę wieczorem.