Kiepski występ drużyny Mirosława Hajdy w Ostródzie. Motor zaczął mecz z tamtejszym Sokołem obiecująco, ale nie wywalczył nawet punktu. Gospodarze w drugiej połowie byli groźniejsi i zasłużenie wygrali 1:0. A żółto-biało-niebiescy po dwóch całkiem niezłych występach znowu musieli przełknąć gorzką pigułkę.
Od pierwszego gwizdka to ekipa z Lublina była częściej przy piłce.
Goście mieli kilka stałych fragmentów i chociaż brakowało klarownych sytuacji, to kilka razy w polu karnym Sokoła robiło się gorąco. W 11 minucie świetnie z dystansu huknął Tomasz Swędrowski, ale na posterunku był bramkarz rywali.
W 13 minucie mecz na chwilę trzeba było przerwać ze względu na awarię oświetlenia. Piłkarze szybko wrócili do gry jednak w 20 minucie nad stadionem w Ostródzie zrobiło się całkiem ciemno i na kilkanaście minut arbiter zaprosił zawodników do szatni. Po restarcie spotkania znowu z dobrej strony pokazał się Swędrowski. Pomocnik Motoru poradził sobie z obrońcą i wyłożył piłkę na piąty metr. Niestety, nie było tam żadnego z jego kolegów.
I trzeba przyznać, że od tego momentu Motor miał coraz większe problemy z gospodarzami, którzy powoli przejmowali inicjatywę. Najpierw czujność Sebastiana Madejskiego sprawdził Karol Żwir. Po chwili bramkarza przyjezdnych mocno naciskał Tomasz Gajda. W końcówce pierwszej odsłony Dominik Kunca kiepsko zabrał się z piłką i zamiast pobiec na bramkę zwolnił akcję, z której ostatecznie nic nie wyszło.
Druga połowa? Szybko piłkarze Piotra Jacka wyszli na prowadzenie. Już w 53 minucie centra z rzutu wolnego skończyła się małym zamieszaniem przed bramką Madejskiego i golem z bliska Krzysztofa Wickiego. Pięć minut później groźnie z dystansu strzelił Sławomir Duda. Efektu bramkowego jednak nie było.
Żółto-biało-niebiescy wiedzieli, że główne atuty przeciwnika to przygotowanie fizyczne. I właśnie to po zmianie stron pokazali piłkarze z Ostródy. Wyprzedzali przeciwników, wygrywali pojedynki biegowe, a także większość „przebitek” w środku pola. Dodatkowo Sokół odrobił pracę domową, bo główne atuty lublinian, czyli skrzydła zostały niemal całkowicie zneutralizowane. Motor miał problem, żeby sklecić jakąś składną akcję w ofensywie. W 68 minucie sytuacja zespołu trenera Hajdy jeszcze bardziej się skomplikowała. Marcin Michota obejrzał drugi żółty kartonik i po raz drugi w tym sezonie wyleciał z boiska.
Niedługo później Dawid Wolny przegrał pojedynek z Madejskim. W 83 minucie Wolny sprytnie odegrał piętą do Gajdy, ale cała akcja zamiast drugim golem skończyła się tylko rzutem rożnym. W 87 minucie powinno być 2:0. Konrad Andrzejczak wyprowadził kontrę, w której trzech graczy Sokoła biegło tylko na bramkarza Motoru. Zamiast odegrać 24-latek sam chciał zamknąć mecz i przegrał pojedynek z Madejskim. To mogło się zemścić w doliczonym czasie gry jednak Szymon Rak nie znalazł sposobu na Błażeja Niezgodę. A to oznaczało, ze w pojedynku beniaminków lepszy okazał się ten z Ostródy.
W przyszłym tygodniu żółto-biało-niebieskich czekają dwa domowe spotkania. W środę o godz. 17 z Bytovią Bytów, a w niedzielę o godz. 19 z Hutnikiem Kraków.
Sokół Ostróda – Motor Lublin 1:0 (0:0)
Bramka: Wicki (53).
Sokół: Niezgoda – Zimmer, Wicki, Mazurowski, Dobosz, Gajda, Brzuzy, Kalinowski (69 Andrzejczak), Żwir, Święty (46 Zalewski), Wolny.
Motor: Madejski – M. Król, Grodzicki, Wawszczyk, Michota, Ceglarz (72 Wójcik), Swędrowski, Duda, Kumoch (75 Rak), Kunca (58 Kunca), R. Król (75 Świderski).
Żółte kartki: Mazurowski, Święty, Brzuzy, Dobosz, Zimmer, Żwir – Duda, Michota.
Czerwona kartka: Michota (Motor, 68 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Konrad Aluszyk (Toruń).