Po 15 kolejkach żołto-biało-niebiescy z 33 punktami na koncie pewnie przewodzili ligowej stawce. Później przyszedł jednak mały kryzys. Porażka z Lewartem i dwa remisy na wyjeździe sprawiły, że z pięciu oczek przewagi ostały się zaledwie dwa.
Motor wciąż pozostaje liderem, ale może żałować, że nie zdołał dowieźć korzystnego wyniku do końca meczu z Karpatami.
– Punkt w Krośnie trzeba szanować, ale pozostaje niedosyt, taka sportowa złość. Załamania jednak nie ma. Przed tymi trzema wyjazdami niektórzy uważali, że nie zdobędziemy nawet punktu, a my mamy pięć. Poza tym, uważam, że od pierwszej do ostatniej minuty pokazaliśmy ciekawą piłkę. Zawodnicy realizowali założenia taktyczne, dlatego trzeba patrzeć w przyszłość z optymizmem. Są elementy, które jeszcze poprawimy i na pewno będziemy wygrywali mecz po meczu – powiedział w rozmowie z klubową telewizją szkoleniowiec Motoru Dominik Nowak.
Powodem do radości było dla niego także trafienie Kamila Stachyry. Pomocnik, który w minionym sezonie z 13 bramkami zaliczał się do najskuteczniejszych strzelców lubelskiego zespołu, w bieżących rozgrywkach strzelił dotychczas tylko jedną bramkę, w inauguracyjnym spotkaniu z Chełmianką. Później zablokował się na długie tygodnie, aż w końcu w Krośnie wreszcie znalazł drogę do siatki.
– Cieszę się z tego, bo to taki zawodnik, który powinien brać odpowiedzialność na swoje barki. Ta bramka, którą zdobył, na pewno mocno go podbuduje – ocenił Nowak.
Sam Stachyra nie był jednak z siebie zadowolony. – Co z tego, że strzeliłem bramkę, skoro nie wygraliśmy. Ten remis to dla nas jak porażka. Prowadziliśmy 2:0, potem 2:2. Mieliśmy jeszcze sytuacje w drugiej połowie. Szkoda, że nie wpadło na 3:2 – powiedział.
Żółto-biało-niebieskim zostało do rozegrania jeszcze zaległe z 13 kolejki spotkanie z Avią Świdnik. Mecz przełożony z powodu obchodów 65-lecia Motoru zaplanowano na najbliższy weekend. – Nie mam wątpliwości, że wygramy. Nie możemy sobie pozwolić na kolejną stratę punktów – zakończył Stachyra.
W przypadku wygranej lublinianie przezimują na pierwszym miejscu w tabeli. Porażka lub remis może sprawić, że przeskoczy ich zwycięzca derbów Rzeszowa.