Nasze kluby wracają do zajęć. We wtorek na wspólnym treningu spotkali się podopieczni Mirosława Hajdy. W tym tygodniu będą ćwiczyli codziennie, do piątku.
W pierwszym treningu po wielu tygodniach przerwy uczestniczyli wszyscy zawodnicy. Na pełnych obrotach nie pracował jedynie Konrad Gruszkowski. – Wszyscy pojawili się na zajęciach, oszczędzaliśmy tylko „Gruszkę” przy okazji niektórych ćwiczeń – wyjaśnia trener Motoru.
W jakiej formie wrócili zawodnicy? – Wszyscy są w dobrej dyspozycji, bo każdy ćwiczył indywidualnie i widać, że przykładali się do swoich treningów. Na razie skupialiśmy się na nad siłą, mocą, później pograliśmy też trochę w siatkonogę. Będziemy mieli też zajęcia techniczno-taktyczne – dodaje trener Hajdo.
Wkrótce można spodziewać się decyzji odnośnie dokończenia sezon 2019/2020. Czy uda się wrócić do walki o punkty? – Nic nie wiemy, nie mamy żadnych przecieków, ciągle czekamy na informację – zapewnia trener klubu z Lublina.
Jak zawodnicy Motoru przyjęli powrót na boisko? – Każdy jest zadowolony, bo wreszcie możemy się spotkać w większej grupie. To oczywiście nie są jeszcze treningi w pełnej 20-osobowej grupie, bo o nich marzymy, ale lepsze to niż nic. Możemy ćwiczyć z piłkami, na zielonym boisku, a każdemu właśnie tego brakowało – mówi Marcin Michota, zawodnik żółto-biało-niebieskich.
Akurat kapitan klubu z Lublina nie musiał jednak narzekać na warunki, w jakich ćwiczył indywidualnie, bo w ostatnich tygodniach miał do dyspozycji nie jedno, a nawet dwa boiska. – To prawda. Mogłem ćwiczyć w Nałęczowie i Wąwolnicy, na pewno nie miałem na co narzekać – przyznaje piłkarz Motoru.
Wyjaśnia też, jak dokładnie wyglądały wtorkowe zajęcia. – Wszyscy stosujemy się do zaleceń. Przyjechaliśmy na trening już przebrani, obyło się także bez zbiórki. Mamy również obowiązek wypełniać ankietę przygotowaną przez fizjoterapeutę. Regularnie mierzymy też temperaturę, żeby wszyscy mogli czuć się bezpiecznie. Podczas samych zajęć byliśmy podzieleni na grupki po pięć lub sześć osób, a wszyscy trzymali się w bezpiecznych odległościach – wyjaśnia Marcin Michota.
A jakie są szanse na powrót na boisko? Czy zawodnicy żółto-biało-niebieskich wierzą, że uda się jeszcze wznowić sezon 2019/2020?
– Dopóki nie będzie oficjalnej decyzji, to lepiej wstrzymać się z komentarzami. Tak naprawdę, ile osób, tyle opinii w tej sprawie. Musimy spokojnie czekać, jak rozwinie się sytuacja. Nie ma sensu martwić się na zapas. Wiadomo jednak, że chcielibyśmy wrócić do gry. Bardzo dobrze wyglądaliśmy po zimowym okresie przygotowawczym, byliśmy w niezłej formie. Można powiedzieć, że czuliśmy moc na każdym treningu, sparingu, a było to widać także przy okazji pierwszego meczu z Chełmianką. Najlepiej byłoby udowodnić, że należy nam się awans na boisku. Jeżeli nie uda się wznowić rundy wiosennej, to mam nadzieję, że wszystko i tak skończy się dla Motoru happy-endem. Najpierw skupiamy się jednak na tym, żeby wrócić do gry – mówi kapitan ekipy z Lublina.