Motor zremisował w niedzielny wieczór z Orlętami Spomlek 0:0. Efekt? Po trzech kolejkach klub z Lublina nadal nie ma na koncie ani jednego zwycięstwa. Jak zawody oceniają trenerzy obu ekip?
Rafał Borysiuk (Orlęta Spomlek)
– Z przebiegu meczu ten punkt traktujemy, jak zwycięstwo. Motor stworzył sobie wiele wyśmienitych sytuacji i jeżeli ktoś powie, że gospodarze rozegrali słaby mecz to znaczy, że nie zna się na piłce. Mieli mnóstwo okazji, zwłaszcza w pierwszej połowie. My wróciliśmy z dalekiej podróży. Motor od początku sezonu ma pecha z tymi sytuacjami. Wierzyliśmy bardzo, że nie stracimy tej bramki. Zawodnicy wykonali jednak tytaniczną pracę. Pod koniec groźnie skontrowaliśmy i mieliśmy sytuację Przemka Ilczuka, a także według mnie ewidentny rzut karny po zagraniu ręką. Cieszymy się z tego szczęśliwego remisu, jestem dumny ze swoich chłopaków. Motorowi, jak co roku życzę awansu. Rozgrywaliśmy gorsze mecze, które przegrywaliśmy, więc teraz mamy powody do radości.
Mirosław Hajdo (Motor Lublin)
– My jesteśmy w odmiennych nastrojach. Piłka nożna polega na tym, żeby zdobywać bramki. Wrażenia artystyczne, to tylko wrażenia artystyczne. Trzeba żyć z tym remisem i zrobić wszystko, żeby jak najszybciej się pozbierać i zacząć wykorzystywać sytuacje. Nawet gdybyśmy wykorzystywali tylko 20 procent tych okazji po trzech kolejkach, to jakiś zawodnik od nas byłby liderem w klasyfikacji najlepszych strzelców. Tak niestety nie jest i to jest dla nas smutne. Chłopaki zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. W każdym meczu gramy na sto procent. Tym bardziej szkoda, że nie potrafimy lepiej przyłożyć głowy, czy dołożyć nogi, żeby zdobyć wreszcie tego gola i zdobyć punkty. Wydawało mi się, że po trzech meczach będziemy w zdecydowanie lepszych nastrojach. Taka jest jednak piłka. Musimy umieć się podnieść i niewiele brakuje, żeby się przełamać i odnieść zwycięstwo. Jeżeli chodzi o grę, to jesteśmy na dobrej drodze. Gorzej ze skutecznością. Nie mam jednak zamiaru oceniać, czy ganić moich zawodników publicznie. Pewnie rzeczy trzeba sobie powiedzieć w szatni, a pracować dalej musimy w tym samym kierunku.