(fot. MKS AVIA ŚWIDNIK)
Na wiosnę miał być marsz w górę tabeli, a tymczasem trzeba skupić się na walce o utrzymanie. Avia na razie zawodzi, ale w Świdniku wszyscy liczą, że w najbliższych tygodniach drużyna wreszcie zacznie grać lepiej
W zimie mówiło się nawet, że piłkarze Tomasza Bednaruka będą chcieli powalczyć o miejsce w czołówce, a konkretnie o pierwszą piątkę tabeli. Błyskawicznie plany trzeba było jednak zweryfikować, bo żółto-niebiescy w czterech pierwszych kolejkach zdobyli tylko dwa punkty. W kolejnym spotkaniu wygrali u siebie z Chełmianką 1:0 i wydawało się, że najgorsze Piotr Prędota i jego koledzy mają już za sobą. Tym bardziej, że piłkarze trenera Bednaruka byli o włos od urwania punktu liderowi z Nowego Targu. W końcówce Podhale zdobyło jednak zwycięską bramkę i znowu trzeba było przełknąć gorzką pigułkę. W ostatni weekend w Świdniku zameldowała się Wólczanka Wólka Pełkińska. I znowu Avia zawiodła w spotkaniu u siebie, bo przegrała 0:2.
W sumie na wiosnę świdniczanie wygrali tylko jeden z siedmiu meczów. Wywalczyli też zaledwie pięć punktów. Efekt? Dopiero 12 pozycja w tabeli. Topnieje też przewaga nad strefą spadkową. Obecnie, tuż nad kreską w II lidze znajduje się Siarka Tarnobrzeg. Dzięki temu chwilowo bezpieczne jest Podlasie Biała Podlaska, a Avia ma dziewięć "oczek" przewagi nad Spartakusem Daleszyce.
– Na pewno potencjał tej drużyny jest zdecydowanie większy niż pokazuje to liczba punktów – mówi Radosław Szczerba, prezes żółto-niebieskich. I dodaje, że mimo kiepskich wyników nie dojdzie w najbliższym czasie do zmiany na ławce trenerskiej. – Tomasz Bednaruk może spać spokojnie. Liczymy, że w dwóch najbliższych meczach zespół spisze się zdecydowanie lepiej i że się w końcu odbijemy – dodaje szef Avii.
Jednym z największych problemów jest gra przed własną publicznością. Żółto-niebiescy na stadionie przy ul. Sportowej wygrali tylko trzy z 12 spotkań. Uzbierali też tylko 15 punktów. Gorsze pod tym względem są tylko: Podlasie (pięć „oczek” w roli gospodarza), Wólczanka (10) i ostatnia w tabeli Soła Oświęcim (12). Skąd te problemy? – Najczęściej chodzi o brak koncentracji, czy zaangażowania. Często zawodnicy nie realizują także założeń sztabu szkoleniowego. Do końca rozgrywek zostało jeszcze 10 kolejek i trzeba zrobić wszystko, żeby jak najszybciej zapewnić sobie utrzymanie. Liczymy, że zespół pokaże się z dobrej strony w najbliższym meczu z Wiślanami Jaśkowice, a później także w spotkaniu z Orlętami Radzyń Podlaski – wyjaśnia prezes Szczerba.
Wygląda jednak na to, że w tych kluczowych pojedynkach kolegom nie będzie mógł pomóc Konrad Kołodzej. Obrońca z powodu kontuzji stawu skokowego na pewno wypadnie z gry na około miesiąc. A niewykluczone, że już w ogóle w tym sezonie nie pojawi się na boisku.