Trzeci raz w tej rundzie zwycięstwo Wiśle zapewnił sprowadzony do Puław w zimie Ednilson. Tym razem popularny „Edi” w 87 minucie strzelił jedynego gola w derbach z Avią Świdnik. Dzięki temu Duma Powiśla przerwała serię dwóch porażek z rzędu.
Były zawodnik Kotwicy Kołobrzeg ma już na koncie pięć bramek w tej rundzie. Tak się składa, że wcześniej w końcówkach zaliczał zwycięskie trafienia w meczach z KS Wiązownica i Siarką Tarnobrzeg. A w sobotę po raz trzeci zapewnił swojej drużynie trzy „oczka”.
Gole w starciu z Avią powinny jednak paść wcześniej. W ósmej minucie po akcji Dominika Cheby w dobrej sytuacji znalazł się Adrian Paluchowski. Najlepszy snajper grupy czwartej uderzył jednak nad poprzeczką. Na odpowiedź gości nie trzeba było czekać zbyt długo. Już 120 sekund później w dogodnej sytuacji znalazł się Mateusz Kompanicki, ale i jemu zabrakło precyzji. W 17 minucie wydawało się, że musi być 1:0. Centrę w pole karne ekipy ze Świdnika posłał Łukasz Kacprzycki. W szesnastce bardzo dobrze znalazł się Paluchowski i tym razem główkował w słupek.
Później strzałów nie brakowało i to z obu stron, ale tak klarownych sytuacji już nie było. W efekcie, do przerwy kibice w Puławach nie obejrzeli ani jednej bramki. Pierwszy kwadrans po przerwie, to lepsza postawa przyjezdnych, którzy kilka razy sprawdzili czujność Kacpra Kołotyły. Najpierw nieźle uderzył Dominik Maluga, ale golkiper Dumy Powiśla zdołał odbić piłkę. Goście mieli kilka stałych fragmentów gry, a jeden z nich zakończył się porządnym zamieszaniem w szesnastce Wisły. Strzelali: Arkadiusz Górka i Rafał Kursa, ale podopiecznym trener Mariusza Pawlaka udało się wyjść z opresji.
W 72 minucie znowu świetną okazję miał Paluchowski. Tym razem „Paluch” w pojedynku jeden na jeden z Andrzejem Sobieszczykiem zdecydował się na lob. Bramka byłaby pewna gdyby nie interwencja Kursy, który zdążył wybić piłkę sprzed linii bramkowej.
W końcówce najpierw Maluga uderzył głową nad bramką, a w odpowiedzi wreszcie swego dopięli miejscowi. Przemysław Skałecki świetnie wypatrzył Ednilsona. „Edi” wpadł w pole karne, poradził sobie z Górką i Sobieszczykiem, a na koniec bez problemów posłał wreszcie piłkę do siatki. Co ciekawe, po chwili do wyrównania mógł doprowadzić Wojciech Białek, ale w dogodnej sytuacji spudłował. I ostatecznie trzy punkty zostały w Puławach.
ZDANIEM TRENERÓW
Wojciech Szacoń (drugi trener Avii Świdnik)
– W moim odczuciu bardzo fajne i wyrównane spotkanie. Były momenty, kiedy Wisła przeważała, ale i takie, kiedy my trochę więcej kreowaliśmy. Szkoda bramki straconej w końcówce. Szacunek dla chłopaków, bo na pewno zostawili kawał zdrowia na boisku. Zagraliśmy do końca. Mecz był ciekawy dla kibiców i wyrównany.
Mariusz Pawlak (Wisła Puławy)
– Gratulacje dla mojego zespołu. Chcieliśmy to spotkanie wygrać. Od początku było widać, że pracujemy bardzo mocno. Po ostatniej porażce, gdzie akurat nie musieliśmy przegrać ze Stalową Wolą chcieliśmy się nie tylko zrewanżować, ale i pokazać, że gramy ofensywnie i że chcemy strzelać bramki. Może szło ciężko, ale zwycięstwo było zasłużone. Mieliśmy więcej składnych akcji i cieszę się, że wróciliśmy do tego, że wygrywamy w Puławach. Drużyna zostawiła na boisku więcej zdrowia. Wiadomo, w jakim momencie jesteśmy. Widzę to na treningach, że niektórzy zawodnicy nie wyglądają tak świeżo, jak do meczu z Sieniawą. Wiemy jednak, że w głowach jest już ta myśl, że coś już zrobiliśmy. Nieraz jest ciężko, ale wygrywamy i to jest najważniejsze. Emil Drozdowicz? Pierwsza diagnoza to mocne stłuczenie biodra. Każda doba będzie ważna. Jest też szansa, że zobaczymy go w środę w meczu Pucharu Polski. Są mecze ważne i ważniejsze, a dla nas puchar na pewno jest ważnym spotkaniem, ale nie kosztem zdrowia i na pewno zastanowimy się i podejmiemy najlepszą decyzję.
Wisła Puławy – Avia Świdnik 1:0 (0:0)
Bramka: Ednilson (87).
Wisła: Kołotyło – Cheba, Pielach, Wiech, Kuban, Ednilson, Skałecki, Kondracki (66 Czelny), Kacprzycki (66 Zając), Drozdowicz (33 W. Puton), Paluchowski.
Avia: Sobieszczyk – Drozd, Kursa, Górka, Dobrzyński, Uliczny, Wójcik (78 Oziemczuk), Darmochwał (46 Kuliga), Maluga, Kompanicki, Białek.
Żółte kartki: Skałecki – Górka.
Sędziował: Mateusz Kowalski (Kielce).