Przed sobotnim meczem w Łęcznej łatwo było wskazać faworyta. Piłkarze z Międzyrzeca Podlaskiego liderują tabeli grupy pierwszej i wygrali wcześniej sześć z siedmiu spotkań. Zielono-czarni mieli za to na koncie pięć punktów. O dziwo Górnik II pokonał jednak rywali bez większych problemów 2:0.
Spotkanie mogło się jednak ułożyć zupełnie inaczej. W 10 minucie Mateusz Panasiuk wywalczył rzut karny, a faulował go bramkarz gospodarzy Jakub Nowaczek. Golkiper zielono-czarnych naprawił jednak swój błąd, bo po chwili obronił strzał Alana Olszewskiego.
A w 19 minucie to ekipa z Łęcznej wyszła na prowadzenie. Jakub Cielebąk minął kilku rywali, wpadł w pole karne i uderzył po krótkim słupku do siatki. Lider tabeli musiał gonić wynik, ale trzeba przyznać, że przyjezdnym niewiele udawało się w sobotę. A miało to związek z boiskiem, na którym odbywały się zawody – drużyny zmierzyły się na sztucznej nawierzchni i było wyraźnie widać, że podopieczni Damiana Panka nie potrafią się odnaleźć na takiej murawie.
Do przerwy goście nie zdołali wyrównać, a po zmianie stron także nie mieli zbyt wielu szans. Szybko Cielebąk mógł zdobyć drugiego gola, ale w sytuacji sam na sam nie trafił do siatki. W 73 minucie już się jednak nie pomylił i ustalił rezultat na 2:0. A Górnik II sprawił sporą niespodziankę.
– Po 10 minutach mieliśmy karnego i wydawało się, że wszystko fajnie się układa. Trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na wygraną. Nie chcę się tłumaczyć boiskiem, ale prawda jest taka, że nie było naszym sprzymierzeńcem. Gubiliśmy poste piłki, futbolówka nam odskakiwała i ogólnie zagraliśmy po prostu słabo – mówi Damian Panek, trener zespołu z Międzyrzeca Podlaskiego. – Nie ma co szukać winnych, zasłużenie nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Wiedzieliśmy, że mecz odbędzie się na sztucznej nawierzchni, bo sami prosiliśmy, żeby zagrać wcześniej. Gospodarze mądrze się bronili całym zespołem i to wystarczyło na Huragan w sobotę – dodaje szkoleniowiec.
Zadowolony z postawy swojej młodej drużyny był oczywiście Sławomir Pogonowski. – Myślę, że byliśmy ciut lepszym zespołem w pierwszej połowie. Lepiej operowaliśmy piłką i zasłużenie prowadziliśmy jednym golem. Poza bramką mieliśmy też fajne uderzenie Pawła Perduna. Po przerwie Huragan, jak na lidera tabeli przystało przejął inicjatywę, ale nie byliśmy jakoś wyraźnie słabsi. Uważam, że w przeciągu 90 minut byliśmy lepiej poukładanym zespołem. I cieszymy się, że udało nam się pokonać tak mocną drużyną – wyjaśnia opiekun zielono-czarnych.
Górnik II Łęczna – Huragan Międzyrzec Podlaski 2:0 (1:0)
Bramki: Cielebąk (19, 73).
Górnik II: Nowaczek – Tomasiak (90 Sobiesiak), Zdunek (78 Obroślak), Pułajdowicz (82 Kucybała), Cielebąk, Perdun, Iwańczuk, Lipski (46 Kukułowicz), Zagórski, Duda, Turek.
Huragan: Czarnecki – Grochowski (46 Weręgowski), Mirończuk, Olszewski, Panasiuk, Korgol, Sz. Łukanowski (46 Kleber), H. Łukanowski (55 Chudowolski), Renkowski, Radziszewski (55 Radziszewski), Waniowski (68 Tkaczuk).
Żółta kartka: Nowaczek (Górnik II).
Sędziował: Przemysław Golonka (Lublin).