Wicelider grupy drugiej też nie znalazł sposobu na Tomasovię. Piłkarze Pawła Babiarza w sobotę wygrali w Żmudzi mecz numer 12 w tym sezonie. Tym razem pokonali Victorię 3:0.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, ale bliżej bramki byli goście.
Niebiesko-biali mieli kilka dobrych sytuacji, ale żadnej nie potrafili wykorzystać. A szanse gospodarzy na korzystny rezultat szybko zmalały, bo już w 10 minucie z powodu kontuzji kolana boisku musiał opuścić Erwin Sobiech.
Wszystko, co najważniejsze w sobotnim meczu wydarzyło się w przeciągu kwadransa po zmianie stron. Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry Tomasovia objęła prowadzenie. Duży udział przy bramce dla przyjezdnych miał... bramkarz Karol Krawczyk.
Golkiper najpierw złapał strzał rywali z rzutu wolnego, a po chwili błyskawicznie rozpoczął grę dalekim wykopem. Dalekim, ale i celnym, bo piłkę dostał Jakub Szuta i z woleja huknął do siatki. Lepiej mogła się też zachować defensywa zespołu Piotra Molińskiego, ale nie dogadali się ze sobą: bramkarz i jeden z obrońców.
Victoria nie mogła się otrząsnąć po tym ciosie, a po godzinie gry chyba straciła już wiarę w korzystny rezultat. Tym razem po akcji Damiana Szuty ręką we własnym polu karnym zagrał Robert Kazubski. Sędzia wskazał na „wapno”, a z 11 metrów nie pomylił się Marcin Żurawski.
Kolejne kilkadziesiąt sekund później było już definitywnie po zawodach. Kiepsko piłkę spod swojej bramki wyprowadzali gospodarze. Przejął ją Karol Karólak w sytuacji sam na sam minął już bramkarza, ale zamiast do siatki trafił w słupek. Jako pierwszy do piłki dopadł jednak Jakub Szuta i ustalił wynik na 0:3 dla lidera tabeli. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem wydawało się, że zespół ze Żmudzi jeszcze powalczy. Ezana Kashay „zarobił” rzut karny i sam poszkodowany podszedł do jedenastki, ale jej nie wykorzystał.
– Moim zdaniem końcowy wynik jest trochę za wysoki. Do przerwy nic nie zapowiadało, że dostaniemy takie bęcki – mówi Piotr Moliński, trener Victorii. Dodaje też, że gospodarze mieli pretensje o rzut karny dla rywali. – Nie byłoby ich gdyby nie kilka sytuacji z pierwszej odsłony. Ze trzy razy goście zagrywali ręką w swoim polu karnym, ale w tamtych sytuacjach gwizdka nie było. A Robert Kazubski się odwrócił i dostał w rękę z trzech-czterech metrów. Nie zrzucam winy na sędziego, ale skoro tutaj była jedenastka, to dlaczego chociaż w jednej z tamtych sytuacji nie? – zastanawia się szkoleniowiec.
Wyjaśnia jednak, że mimo niekorzystnego wyniku jego piłkarze zasłużyli na pochwały. – Robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Uważam, że z podniesionym czołem zakończyliśmy mecz. Szkoda zmarnowanego karnego i sytuacji Kamila Sawy. Może też wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie kontuzja Erwina? Naprawdę dobrze wyglądał ostatnio na treningach. Niestety, trzeba się pogodzić z porażką i szukać punktów w kolejnym meczu – wyjaśnia trener Moliński.
Zadowolony z postawy swojej drużyny był oczywiście Paweł Babiarz. – Do przerwy to był wyrównany mecz, ale mieliśmy trzy, naprawdę niezłe sytuacje. W drugiej połowie rozstrzygnęliśmy tak naprawdę spotkanie w 20 minut. Potem niepotrzebnie zaczęła się ostra gra z obu stron. Arek Smoła oddał sam rywalowi i obejrzał od razu czerwoną kartkę. Cieszy dobry występ Karola Krawczyka, który zaliczył asystę, a i swoją robotę wykonał bardzo dobrze. Ogólnie cieszymy się z punktów i czystego konta. Pokazaliśmy, że nawet mimo kadrowych osłabień jesteśmy w stanie wygrywać z czołówką ligi – mówi opiekun drużyny z Tomaszowa Lubelskiego.
Victoria Żmudź – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:3 (0:0)
Bramki: J. Szuta (47, 61), Żurawski (60-z karnego).
Victoria: Perdun – Misiurek, Kazubski, Ścibior, Przychodzień, Brzozowski, Sobiech (10 Persona), K. Sawa (88 Skowronek), Kuczyński, Flis (68 Szaran), Kashay.
Tomasovia: Krawczyk – Żurawski, Chmura, Zozulia (73 Chudyga), Błajda, Baran, Smoła, Słotwiński, Karólak (78 Witkowski), D. Szuta, J. Szuta (82 Sałamacha).
Żółte kartki: K. Sawa – Karólak.
Czerwona kartka: Smoła (Tomasovia, 86 min, za faul).
Sędziował: Jakub Bancerz (Lublin).