(fot. Piotr Michalski)
Stal Poniatowa straszy kolejnych przeciwników. Podopieczni Kamila Witkowskiego nadal mają komplet punktów
Piłkarze z Poniatowej pod wodzą Kamila Witkowskiego nie przestają zaskakiwać. Już w rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu Stal była jedną z najlepszych drużyn w lubelskiej klasie okręgowej. Jesienią poniatowianie kontynuują znakomitą serię i rozprawiają się z kolejnymi przeciwnikami. W sobotę sposobu na nich nie znaleźli zawodnicy Sokoła Konopnica, którzy gładko przegrali 0:3.
Gospodarze, oprócz pierwszych minut, nie stworzyli większego zagrożenia pod bramką Kacpra Rybarczyka. Przyjezdni natomiast spokojnie dali się rywalom wyszaleć i w dalszej części zaczęli punktować przeciwnika. Rozpoczął ten proces Wiktor Tkaczyk, który wykończył dobrą akcję całej drużyny. W 40 min na 2:0 podwyższył Mateusz Filipczuk, który przeprowadził fantastyczny rajd i huknął z lewej nogi w okienko bramki Pawła Koleńca. Wynik tuż po wznowieniu gry po przerwie ustalił Konrad Gąsiorowski wykorzystując nieporozumienie golkipera Sokoła ze swoimi obrońcami. – Jestem zadowolony z postawy zespołu. Po trudnym początku zaczęliśmy grać swoje i wygraliśmy w sposób zdecydowany. Trzeba dodać, że zmarnowaliśmy też kilka dobrych sytuacji – mówi Kamil Witkowski.
Warto dodać, że jego podopieczni w sobotę mogli być zmęczeni, ponieważ na tygodniu grali mecz Pucharu Polski na szczeblu okręgu lubelskiego. Ich rywalem był Opolanin Opole Lubelskie, a spotkanie zakończyło się zwycięstwem 2:0 ekipy z lubelskiej klasy okręgowej. – Moi podopieczni bardzo dobrze wytrzymali trudy rywalizacji z Sokołem. Widać, że bardzo odpowiedzialnie podchodzą do gry w piłkę nożną, bo świetnie się zregenerowali po pucharowej rywalizacji – dodaje szkoleniowiec Stali.
Dobry początek sezonu sprawił, że klub z Poniatowej zaczął być wymieniany w gronie faworytów do awansu do IV ligi. – Zachowujemy spokój. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu, a dopiero po zakończeniu rundy jesiennej zobaczymy, które miejsce w tabeli zajmujemy. Nie czujemy żadnej presji. Z nią można spotkać się w Drzewcach czy w Janowie Lubelskim – kończy Kamil Witkowski.
Presję można czuć zapewne również w Konopnicy. Miejscowy Sokół w poprzednim sezonie grał znakomicie. Obecne rozgrywki są na razie dla ekipy Tomasza Prasnala drogą przez mękę. Sokół zagrzebał się w ogonie ligowej stawki i wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo. W nie może celować już w najbliższej kolejce, kiedy zagra na wyjeździe z rezerwami Avii Świdnik.
Sokół Konopnica – Stal Poniatowa 0:3 (0:2)
Bramki: Tkaczyk (27), Filipczuk (40), Gąsiorowski (47).
Sokół: Koleniec – Bednarski (77 Zabłocki), Sowiński, Kisiel, W. Ryba (60 D. Wójcik), S. Ryba, P. Wójcik, J. Wójcik, Łappo (65 K. Wójcik), Osoba (60 Jęczeń), Kufrejski (60 Aftyka).
Stal: Rybarczyk – Pikuła, Hurenko, Radziejewski, Kucharczyk (82 Węgorowski), Filipczuk (60 Parada), Sebastian Pyda I, Szczawiński, Gąsiorowski (75 Żyszkiewicz) - Tkaczyk, Poleszak.
Żółte kartki: P. Wójcik – Tkaczyk. Czerwona kartka: P. Wójcik (81 min za dwie żółte). Sędziował: Kachniarz. Widzów: 150.