Tęcza Bełżyce to jeden z najmłodszych zespołów w lidze. Mimo braku doświadczenia zawodnicy beniaminka po czterech kolejkach mają komplet punktów i są największą sensacją rozgrywek
Tęcza w przedsezonowych rozważaniach była uważana za najsłabszego z trójki beniaminków. W jej składzie nie było znanych zawodników, brakowało również doświadczenia. Tylko nieliczni przekroczyli 25 rok życia, a 30-latków można było liczyć na palcach jednej ręki. Do tego ekipa z Bełżyc grała w chyba najsłabszej z trzech grup A klasy, gdzie odniosła przekonujący triumf, choć swoją postawą nie olśniewała.
Trener Radosław Stec z premedytacją jednak budował zespół złożony z młodych zawodników, którzy pochodzą z Bełżyc i okolic. Tak zresztą kiedyś postępował z Perłą Borzechów, którą również wprowadził do „okręgówki”. Wydawało się, że na ligę, która jest mocna jak chyba jeszcze nigdy w historii, sama młodzież to za mało. Pierwsze cztery kolejki pokazują jednak, że charakter i waleczność to elementy, które wystarczają na wygrywanie w „okręgówce”.
Piłkarze Tęczy imponują zaangażowaniem, co było widać chociażby w meczu z MKS Ryki. Zawodnicy z Bełżyc wygrali, chociaż przez blisko pół godziny musieli radzić sobie w dziewięciu. – Zapłaciliśmy frycowe, chociaż na szczęście wygraliśmy mecz. Powinniśmy prowadzić już 5:0, ale na samym początku byliśmy nieskuteczni. Wykorzystaliśmy tylko dwie okazje, a powinniśmy strzelić znacznie więcej bramek – mówi Radosław Stec.
Niekwestionowanym liderem zespołu jest Mateusz Kowalewski. 20-latek w przeszłości był obrońcą, ale Stec przekwalifikował go na napastnika. W nowej roli odnalazł się znakomicie, bo w poprzednim sezonie w A klasie był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej ekipy. Teraz też jest na najlepszej drodze, żeby powtórzyć to osiągnięcie, bo na swoim koncie ma już 6 trafień. Rewelacyjna postawa wzbudziła zainteresowanie większych klubów, które już pytają się o Kowalewskiego.
– Było kilka zapytań, ale ja chcę obecnie zostać w Tęczy – deklaruje młody snajper. Z nim w rundzie jesiennej Tęcza będzie bardzo groźna. Ciężko jednak wierzyć, że tak małemu klubowi uda się go utrzymać do końca sezonu. Podobnie mogą zresztą potoczyć się losy Tarasa Nichyka, 24-letniego golkipera z Ukrainy. W konfrontacji z Rykami pokazał, że jego umiejętności predestynują go do gry w wyższych ligach.
– Teraz najważniejszym zadaniem jest to, żebyśmy zachowali chłodne głowy. Już w sobotę było widać, ze niektórzy zaczynają bujać w chmurach. Nasz cel się nie zmienił i jest nim utrzymanie się w „okręgówce”. Zakładaliśmy, że w rundzie jesiennej zdobędziemy minimum 15 pkt. Mamy już ich 12, więc jesteśmy o 12 pkt bliżej utrzymania niż rywale. Wierzymy, że dobre wyniki sprawią, że władze Bełżyc jeszcze mocniej nas wesprą. Bez tego będzie nam ciężko konkurować z rywalami na dłuższym dystansie – kończy Stec.