Od trzech porażek Górnik zaczął rundę jesienną i tak też ją zakończył. W efekcie łęcznianie mają tyle samo punktów, co otwierający strefę spadkową Znicz Pruszków. W sobotę "zielono-czarni” zostali rozbici 4:0 przez Dolcan i był to najmniejszy wymiar kary.
Gra Dolcanu nie stanowiła żadnej tajemnicy. To nie jest ekipa złożona z wirtuozów futbolu, ale zawodników dobrze zbudowanych fizycznie, silnych, walczących i stosujących proste rozwiązania. Kto nie dostosuje się do tych warunków, ten nie ma czego szukać na boisku. Poza tym szczególną uwagę trzeba zwrócić na najgroźniejszego strzelca Macieja Tataja.
Jednak podopieczni Tadeusza Łapy o tym nie pamiętali. I już w 11 min zrobiło się 1:0 dla gospodarzy. Paweł Głowacki nie powstrzymał atakującego Dolcanu, który za moment wykorzystał sytuację sam na sam z Jakubem Wierzchowskim. W 31 min zrobiło się jeszcze gorzej. Co prawda strzał Tataja z linii bramkowej zdołał wybić Paweł Tomczyk, jednak wprost pod nogi Marcina Stańczyka.
Przed utratą trzeciego gola, jeszcze w tej części meczu, uchronił łęcznian Jakub Wierzchowski, który obronił uderzenie z bliska, oczywiście Tataja. Jedyną odpowiedzią przyjezdnych przed przerwą był rzut wolny w wykonaniu Rafała Niżnika.
Po zmianie stron Górnik nie wyciągnął żadnych wniosków. Niczego nowego do gry nie wnieśli rezerwowi. W 51 min przyjezdnym dopisało jeszcze szczęście, kiedy Piotr Kosiorowski z rzutu karnego trafił w poprzeczkę. Ale już pięć minut później kolejny błąd defensywy bezlitośnie wykorzystał Tataj. Napastnik Ząbek hat-tricka skompletował w 63 min
.
Łęcznianie drugą okazję w meczu i szansę na honorowe trafienie mieli w samej końcówce, ale uderzenie Janusza Surdykowskiego odbił Rafał Misztal. Na więcej zawodników gości nie było już stać...
Dolcan Ząbki – Górnik Łęczna 4:0 (1:0)
Dolcan: Misztal – Korkuć, Dadacz, Unierzycki, Stawicki – Kosiorowski (75 Stretowicz), Hinc, Lech (66 Sochocki), Stańczyk (80 Grajek), Ziajka – Tataj.
Górnik: Wierzchowski – Tomczyk, Nikitović, Karwan, Głowacki (46 Kojasević) – Niedziela (63 Wójcik), Bartoszewicz, Stefaniuk, Niżnik, Nakoulma – Surdykowski.
Żółte kartki: Dadacz, Stańczyk, Ziajka – Niedziela, Wierzchowski, Kojasević. Widzów: 500. Sędziował: Rafał Greń (Rzeszów).