Który już raz w tym sezonie na początku spotkania oddaliśmy inicjatywę rywalowi? I znowu to się zemściło. A przecież mieliśmy grać zupełnie inaczej - złościł się po meczu Veljko Nikitović. Nic dziwnego, bo przez cały okres przygotowawczy Górnik pracował nad nowym systemem 4-3-3, miał grać ofensywnie, płasko, utrzymywać się przy piłce. Jednak w sobotę znowu dały znać o sobie stare grzechy.
Pierwszy, opłakany w skutki błąd przytrafił się już w 9 min. Po stracie w środku pola, piłka trafiła do Szymona Pawłowskiego, który podał ją przed bramkę. Stojący pięć metrów od celu Wojciech Kędziora, pozostawiony bez ścisłego krycia, tylko dostawił nogę.
Górnik natychmiast ruszył do odrabiania strat i był nawet tego bardzo bliski. Jednak najpierw sytuacji sam na sam nie wykorzystał Sławomir Nazaruk, a potem w jego ślady podążył również Grzegorz Szymanek. Szkoda, bo te dwie okazje mogły zepsuć święto w Lubinie.
Po przerwie goście mieli nadal dążyć do wyrównania, ale w ich działaniach brakowało pomysłu. W dodatku w 55 min, po kolejnych prostych błędach prowadzenie podwyższył Pawłowski. Skrzydłowy Zagłębia swój błyskotliwy występ ukoronował dziesięć minut później, kapitalnym uderzeniem w okienko. Jakub Wierzchowski był bez szans.
W tym momencie mecz mógł już się zakończyć. Gospodarze stracili apetyty na kolejne gole, podobnie jak Górnik choćby na honorowe trafienie.
Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna 3:0 (1:0)
BRAMKI
1:0 - Wojciech Kędziora (9), 2:0 - Szymon Pawłowski (55), 3:0 - Szymon Pawłowski (65)
SKŁADY
Zagłębie: Ptak - Kocot, Kapias, Jasiński, Costa - Pawłowski (90 Joel), Jackiewicz, M. Bartczak, Goliński, Plizga - Kędziora (72 Kolendowicz).
Górnik: Wierzchowski - Głowacki, Nikitović, Bartoszewicz, Kazimierczak - Bazler (85 Bugała), Niżnik Szymanek - Witkowski (81 Stachyra), Grzegorzewski, Nazaruk.
Żółte kartki: Costa - Niżnik. Sędziował: Łukasz Śmietanka (Radom). Widzów: 9500.
Powiedzieli po meczu:
Wojciech Stawowy (trener Górnika): Wynik oddaje to co działo się podczas meczu. Zagłębie zwyciężyło zasłużenie, stworzyło więcej dogodnych sytuacji. Było po prostu lepszym zespołem. My praktycznie wypracowaliśmy tylko dwie sytuacje, obie w pierwszej połowie. O przewadze gospodarzy mogą również świadczyć stałe fragmenty gry.
Szymon Pawłowski (pomocnik Zagłębia): Trzy punkty, wywalczone na nowym stadionie bardzo nas ucieszyły. Tym bardziej, że wiedzieliśmy o remisie w Kielcach. Udało mi się strzelić dwa gole, a przecież bez podań kolegów tych bramek by nie było. W pierwszej lidze też można się pokazać i mam nadzieję, że Leo Beenhakker wciąż o mnie pamięta.