Reprezentacja Polski bez Roberta Lewandowskiego, Grzegorza Krychowiaka i Łukasza Piszczka była bezsilna w starciu ze słabeuszami, którzy przed kilkoma dniami przegrali z Wyspami Owczymi.
Spotkanie z Grecją wywołało sporo kontrowersji jeszcze zanim się odbyło. Główne zarzuty to skracanie urlopów piłkarzom, rywal znajdujący się w potężnym kryzysie, odesłanie do domu kilku kluczowych zawodników, a przede wszystkim tak zwana afera koszykowa (szerzej o sprawie z boku).
Selekcjoner Adam Nawałka utrzymywał jednak, że spotkanie jest mu niezbędne, żeby dać szansę nominalnym rezerwowym i ocenić ich przydatność pod kątem meczów eliminacyjnych. Ale jeśli wtorkowy mecz miał być weryfikacją, to wyłącznie negatywną. I to niestety szczególnie dla tych zawodników, z którymi wiążemy duże nadzieje na przyszłość, jak Karol Linetty czy Piotr Zieliński
Fakty są takie, że zagraliśmy bardzo słabo ze słabym rywalem. Ale z drugiej strony, czy weryfikacja na podstawie takiego letniego meczu ma w ogóle sens? Przecież nikt nie wątpi, że Linetty potrafi grać w piłkę. Tyle, że nastolatkowi łatwiej byłoby wejść do dorosłej reprezentacji, gdyby miał obok siebie Krychowiaka czy otaczającego go braterskim wsparciem Lewandowskiego. Selekcjoner zadecydował jednak inaczej. Na szczęście Nawałka jest mądry swoją mądrością. Do tej pory niemal wszystkie jego decyzje się broniły. Oby tym razem także wyciągnął odpowiednie wnioski.
– Nie będę na gorąco oceniał zawodników, ale jestem zadowolony ze zgrupowania i dwóch meczów. Głównym celem był mecz z Gruzją, a starcie z Grecją traktowałem w ramach szkoleniowych. To było bardzo dobre doświadczenie. Zawodnicy dostarczyli nam dobrego materiału. Chcieliśmy wygrać, kilku młodych zawodników starało się, ale czeka ich jeszcze trochę pracy. Będziemy ich dogłębnie obserwować w rozgrywkach ligowych – powiedział selekcjoner dla strony laczynaspilka.pl.
Polska – Grecja 0:0
Polska: Boruc (46 Szczęsny) – Cionek, Glik, Pazdan, Komorowski – Borysiuk (86 Szukała), Linetty (60 Mączyński) – Błaszczykowski (60 Peszko), Zieliński (60 Mila), Grosicki – Milik (78 Rybus).
Grecja: Kapino (90+2 Vellidis) – Stafylidis, Papastathopoulos (46 Tavlaridis), Moras, Vyntra, Katsouranis (90+1 Samaris), Tziolis, Tachtsidis, Ninis (71 Fetfatzidis), Fountas (77 Kolovos), Karelis (60 Mitroglou).
Żółta kartka: Stafylidis (Grecja). Sędziował: Alain Bieri (Szwajcaria). Widzów: 37 192.
W 30 min za kontuzjowanego sędziego Alaina Bieriego wszedł na boisko arbiter techniczny Marcin Borski.
Będzie grupa śmierci?
25 lipca odbędzie się losowanie eliminacji do mistrzostw świata. Polska znajdzie się w trzecim koszyku
Niemcy i Francja, Hiszpania i Włochy czy Anglia i Francja to potencjalne zestawy rywali w eliminacjach mundialu dla biało-czerwonych i każdej innej ekipy, która znalazła się w trzecim koszyku. Wcale nie musiało jednak tak być. Gdybyśmy nie zagrali towarzyskiego meczu z Grecją, bylibyśmy losowani z drugiego koszyka.
Rozstawienia zostaną przygotowane na podstawie rankingu FIFA, który wylicza się ze średniej punktów za mecz. Spotkania towarzyskie są niżej ocenianie, więc mecz Grecją popsuł nam średnią i spowodował spadek za Bośnię i Hercegowinę, która wskoczyła w nasze miejsce do drugiego koszyka.
Sprawę wykryli dziennikarze sport.pl jeszcze przed wtorkowym meczem. Teoretycznie PZPN miał więc w ręku narzędzia, żeby ratować sytuację. Można było odwołać mecz lub wprowadzić jednego rezerwowego ponad limit. Zbigniew Boniek i spółka zadecydowali jednak że nie bawią się w kombinacje i grają fair. Na pewno pozytywnie wpłynie to na wizerunek kadry i związku, ale czy nie okaże się barierą nie do przebycia w drodze na mundial w Rosji? Różnica jest dość spora. Zamiast zagrać z kimś z grupy: Bośnia i Hercegowina, Ukraina, Szkocja, Węgry, Szwecja, Albania, Irlandia Północna, Serbia, Grecja trafimy na: Włochy, Słowację, Austrię, Szwajcarię, Czechy, Francję, Islandię, Danię lub Bośnię.