Tym razem w kadrze Polski nie będzie żadnych debiutantów. Na eksperymenty nie ma już czasu. Środowy mecz z Walią będzie ostatnim sprawdzianem przed wznowieniem eliminacji do mistrzostw świata.
Jeśli Wyspiarze, będący zdecydowanym faworytem, wygrają wyżej niż 1:0, wówczas zepchną "biało-czerwonych” z trzeciego miejsca. A to właśnie z Irlandią Płn. podopieczni Leo Beenhakkera zainaugurują w tym roku eliminacje - 28 marca.
Od początku ubiegłego tygodnia reprezentacja Polski przygotowuje się na obozie w Portugalii. Na zgrupowanie selekcjoner zabrał dwie grupy zawodników. Pierwsza była złożona wyłącznie z piłkarzy grających w kraju. Punktem kulminacyjnym dla tego zespołu był występ przeciwko Litwie, zakończony remisem 1:1. Po słabym spotkaniu większość zawodników wróciła do swoich klubów.
Na Półwyspie Iberyjskim pozostali tylko: Łukasz Garguła, Wojciech Łobodziński, Rafał Boguski, Paweł Brożek, Roger Guerreiro, Łukasz Trałka oraz Szymon Pawłowski, w zastępstwie kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego.
Skład uzupełniono zawodnikami Lecha Poznań oraz z drużyn zagranicznych. I niestety, z tej podstawowej ekipy tylko nieliczni mogą poszczycić się pewnym miejscem w jedenastkach. Echem minionego weekendu były z pewnością występy Jacka Krzynówka i Jakuba Wawrzyniaka. Obaj ostatnio zmienili otoczenie. Pierwszy przeniósł się z Wolfsburga do Hannoveru 96 (90 minut z Energie Cottbus i porażka 1:3), a drugi z Legii do Panathinaikosu Ateny (90 minut i wygrana 3:0 z PAOK Saloniki).
Dlatego nie ma co się dziwić, że nasi reprezentanci, często grzejący ławy w klubach, tak chętnie przyjeżdżają na spotkania kadry. Przynajmniej mają okazję pograć i przypomnieć o sobie kibicom. - Musimy wierzyć, że do meczu z Irlandią Płn. w eliminacjach mistrzostw świata wszyscy odpowiednio się przygotują - powiedział dziennikarzom Michał Żewłakow.