Stefan Majewski rozpoczął pracę z polską reprezentacją. Generalnym sprawdzianem jej efektów będą dwa najbliższe mecze, kończące eliminacje do mistrzostw świata.
Do hotelu Olympic we Wronkach piłkarze docierali przez cały poniedziałek. Wyjątkiem byli tylko Roger Guerreiro (AEK Ateny) i Wojciech Kowalewski (Iraklis Saloniki), którzy do Polski przylecieli we wtorek.
W Grecji w niedzielę odbywały się wybory prezydenckie, więc kolejkę ligową postanowiono rozegrać dopiero następnego dnia. Obaj piłkarze nie byli jednak w dobrych nastrojach, bo ich drużyny poległy. Szczególnie zły był Kowalewski, którego Iraklis przegrał z PAOK w derbach Salonik.
Pierwszy trening reprezentacji Stefana Majewskiego odbył się w poniedziałek o godz. 20. W zajęciach nie uczestniczyli Arkadiusz Głowacki, który biegał tylko wokół boiska oraz Jakub Wilk, narzekający na drobny urazy po meczu z Arką Gdynia.
Wcześniej natomiast z kadry wypadł Tomasz Jodłowiec. Od wtorku nasi zawodnicy ćwiczą już dwa razy dziennie. Podczas zajęć mają skupiać się przede wszystkim na taktyce, ustawieniu i zgraniu poszczególnych formacji. Nic dziwnego, bo wielu z nich, w tym Mariusz Pawelec, znalazło się w drużynie narodowej trochę nieoczekiwanie.
Pomimo fatalnej postawy w eliminacjach mistrzostw świata, Polska nadal zachowała cień szansy na awans do baraży. Aby to osiągnąć musi jednak zostać spełnionych kilka warunków.
Przede wszystkim trzeba zwyciężyć z Czechami i Słowacją. Ponadto Słoweńcy muszą przegrać ze Słowacją i nisko pokonać San Marino. Z kolei Irlandia Północna nie może wysoko wygrać z Czechami.
Ale w ten rachunek prawdopodobieństwa nie wierzą już raczej kibice. Wejściówki na spotkanie ze Słowacją w Chorzowie rozchodzą się bardzo słabo.
Choć wpływ na marne zainteresowanie może mieć również zapowiadany na wielu forach internetowych bojkot reprezentacji prowadzonej przez Stefana Majewskiego.