ROZMOWA Z Veljko Nikitoviciem, kapitanem GKS Bogdanka Łęczna
– Mimo to wierzyliśmy, że możemy wyciągnąć wynik, bo sami sobie zgotowaliśmy ten los. Więc jeśli przez 45 minut mogliśmy grać tak słabo, to czemu po przewie nie mogliśmy spisywać się lepiej. Tym bardziej, że nie pierwszy raz spotykaliśmy się z taką sytuacją. Goście stworzyli dwie okazje i zdobyli dwa gole, do mieli przewagę zawodnika. W takich okolicznościach goście byli niemal pewni zwycięstwa. Ale w drugiej połowie pokazaliśmy charakter i doprowadziliśmy do wyrównania. W dodatku mieliśmy jeszcze swoje szanse, aby wygrać. To byłby dopiero ewenement!
• I nie wiadomo, czy cieszyć się z tego remisu czy nie, bo z jednej strony mogliście dostać niezłe lanie, ale z drugiej mogliście również zwyciężyć.
– To był mecz o dwóch twarzach. Nie potrafię zrozumieć, jak mogliśmy stracić takie gole. Ktoś kiedyś powiedział, że wystarczy posłać nam długą piłkę i od razu zacznie robić się smrodek. Byliśmy na straconej pozycji, ale pokazaliśmy, że umiemy spiąć się i grać nawet w dziesięciu i. Jednak gdybyśmy wygrali, to nie wiem, czy byłby to zasłużony wynik.
• Trudno zrozumieć ten sezon, który za chwilę się skończy. Dwunaste miejsce to duże rozczarowanie.
– Oczywiście, bo jak się popatrzy na to, ile zdobyliśmy punktów z zespołami z czołówki tabeli, to można dojść do wniosku, że nie byliśmy słabsi od nich. Ale widzimy też, ile straciliśmy z drużynami z dołu tabeli, na przykład aż pięć z Okocimskim Brzesko. Gdyby dodać z dziesięć „oczek”, to bylibyśmy znacznie wyżej. Dlatego możemy mówić o niedosycie. Uważam, że nasz zespół stać na pierwszą szóstkę. A tera jesteśmy na dwunastej pozycji i nie wiem, czy damy radę podskoczyć wyżej. Oczekiwaliśmy więcej, ale jest jak jest. Brakowało nam trochę szczęścia, zwłaszcza przy stałych fragmentach, nie wykorzystaliśmy kilku rzutów karnych. Ale trzeba uderzyć się w piersi i przyznać, że zabrakło nam też umiejętności. Jeśli dostajemy takie gole, jak z Sandecją w pierwszej połowie, to widać gołym okiem, że czegoś wyraźnie nam brakowało.
• Na wyjeździe wygraliście dopiero w 32 kolejce.
– Jesteśmy ewenementem w skali Europy. A żeby było śmieszniej, to z Polonią Bytom wygraliśmy wcale nie po dobrej grze. Czasami tak jest w piłce. Mogliśmy już wcześniej zwyciężyć, bo były ku temu okazje. Dzięki Bogu wreszcie się udało, bo chyba do końca życia nie wybaczyłbym sobie, że poza Łęczną przez cały sezon nie wygraliśmy ani jednego spotkania. W Tychach też spróbujemy powalczyć o trzy punkty i swoją twarz.