Szczypiorniści z Puław przekroczyli już półmetek pierwszej rundy rozgrywek. W siódmej serii gier, niepokonana w tym sezonie siódemka z naszego regionu, będzie szukać punktów na parkiecie Nielby Wągrowiec.
Kibice i zawodnicy chcą, by pasmo sukcesów trwało jak najdłużej. – Zdajemy sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie kryzys. Robimy wszystko, by się do tego momentu jak najlepiej przygotować.
Po to, aby jak najmniej boleśnie go przejść – mówi bramkarz Piotr Wyszomirski.
Fani Azotów doskonale pamiętają mecz w Wągrowcu w ubiegłym sezonie, kiedy puławianie przegrali różnicą aż 12 goli (24:36). – Nikt z nas nie dopuszcza myśli o powtórce – przekonuje „Wyszu”.
– Jeśli wygramy z Nielbą, a następnie u siebie z Powenem Zabrze, na dłużej zadomowimy się w czubie tabeli. A wtedy kto wie... – tłumaczy reprezentacyjny golkiper.
Mimo że obie ekipy dzieli w tabeli aż siedem pozycji, to o wygraną Azotom nie będzie łatwo. – Nielba gra z nożem na gardle – twierdzi Piotr Masłowski, rozgrywający puławskiego zespołu.
– W poniedziałek wysoko przegrała u sobie ze Stalą Mielec i teraz nie ma już nic do stracenia. Po prostu muszą szukać punktów w każdym meczu.
Kluczem do sukcesu będzie szczelna obrona. Ten element słabo funkcjonował w poprzednim spotkaniu z Chrobrym Głogów.
– Grając w przewadze przegraliśmy 0:2 – wspomina Wyszomirski. A Masłowski dodaje: – Brakowało nam konsekwencji w defensywie.
O sukcesie mogą rozstrzygnąć jedna, dwie składne akcje w końcówce. – Musimy wygrywać, a szczególnie na swoim terenie. Do tej pory udało się to tylko raz, z Zagłębiem Lublin – mówi Marek Kubiszewski, bramkarz Nielby, były gracz Wisły Puławy.
– Obecne Azoty to już zupełnie inny zespół niż przed rokiem, kiedy wysoko je ograliśmy. Będziemy walczyć, w końcu musimy zacząć zdobywać punkty.