Z rozegranych we wrześniu czterech spotkań puławianie wygrali dwa z Czuwajem Przemyśl i Powenem Zabrze, jedno zremisowali z Zagłębiem Lubin i przegrali z mistrzem Polski Vive Targi Kielce. Wyjazdowa porażka w Kielcach była wkalkulowana w grafik pierwszego miesiąca rozgrywek.
– Obstawiałem nasze zwycięstwo, wiedziałem także, że będzie o nie bardzo ciężko. Dlatego remis jest wynikiem szczęśliwym – przyznaje Marcin Kurowski, szkoleniowiec Azotów.
Opiekun puławian dodaje:
– We wrześniu zrealizowaliśmy podstawowe minimum. Pełnia szczęścia byłaby wtedy, gdybyśmy dorzucili dwa punkty z Zagłębiem. Wiadomo, że kielczanie, mający w obecnym sezonie zupełnie inne cele niż pozostałe zespoły w polskiej lidze, są i jeszcze długo będą poza zasięgiem
Z dorobku punktowego zadowoleni są również zawodnicy. – Cieszymy się z naszego osiągnięcia – przyznaje rozgrywający Piotr Masłowski.
– Przed rokiem po czterech kolejkach zgromadziliśmy trzy wygrane i remis ze Stalą Mielec. Wtedy nie mieliśmy tak wcześnie na rozkładzie Vive. Dopiero w piątej serii gier zremisowaliśmy u siebie z Orlenem Wisłą Płock.
– Pięć punktów, praktycznie na trzy mecze, z wiadomych względów nie licząc Kielc, to dobry wynik – dodaje inny gracz drugiej linii Michał Szyba.
– Oby w kolejnych spotkaniach, począwszy od najbliższego wyjazdowego meczu w Legnicy z Siódemką Miedzią były tylko zwycięstwa.
Władze klubu osiągnięcie zespołu w początkowej fazie rozgrywek też odbierają pozytywnie.
– To dobry wynik. Jesteśmy dopiero na początku sezonu. Drużyna zaczyna nabierać charakteru. Trenerzy i zawodnicy potrzebują czasu na dogranie się – podsumowuje Grzegorz Piekarczyk, wiceprezes Azotów.