Szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska staną w środę przed szansą powrotu do I ligi. Wystarczy, że okażą się lepsi od AZS AWF Warszawa. Bialczan może premiować nawet minimalna porażka, bo w pierwszym meczu w stolicy wygrali 38:34.
– Nie chcemy drugi raz popełnić tego samego błędu – mówi Wojciech Horeglad, kierownik AZS. – Choć trudno nie pamiętać o tym, że w pierwszym spotkaniu wygraliśmy różnicą czterech goli, to dla nas ten mecz będzie zaczynał się od wyniku 0:0.
Bialscy kibice wierzą w swój zespół. – Teraz już tylko trzęsienie ziemi mogłoby nam odebrać awans... – napisał jeden z internautów na portalu biala24.pl. Fani AZS zamierzają wspierać swoich ulubieńców gorącym dopingiem. Zawodnicy też chcą oglądać się na to, co zrobią rywale.
– Chcemy wygrać rewanż – zapowiada doświadczony bramkarz Przemysław Paczkowski. – Spodziewamy się jednak ciężkiego spotkania. Drużyna z Warszawy, po której spodziewaliśmy się znacznie więcej, na pewno będzie walczyła do końca. Mimo to daję nam 80 procent szans na awans.
Kluczem do zwycięstwa będzie twarda gra w obronie. – Przeciwnicy zdobywali bramki wyłącznie z kontry, dlatego musimy uszczelnić naszą defensywę – tłumaczy rozgrywający AZS Piotr Pezda.
– Dobrze by było już w pierwszych minutach wypracować sobie bezpieczną przewagę. Wtedy kontrolowalibyśmy wydarzenia i grałoby się znacznie łatwiej.