AZS UMCS Lublin pokonał ChKS Łódź 31:26. Była to czwarta wygrana akademików w rudzie rewanżowej. Trwa dobra passa podopiecznych trenera Jakuba Ignaszewskiego. Lublinianie odprawili z kwitkiem kolejnego przeciwnika. Tym razem o sile akademickiej siódemki przekonali się łodzianie. Tym samym gospodarzom udał się rewanż za przegraną w pierwszej rundzie.
Miejscowi rozpoczęli od prowadzenia 4:0. Do bramki ChKS trafiali kolejno Michał Andrusiewicz, Jakub Buksiński, Kamil Bernat i Hubert Obydź. Goście odpowiedzieli bramką Rafała Fałdrowicza. Przez kolejne minuty gra się wyrównała z lekkim wskazaniem na gospodarzy. W 19 min AZS UMCS wygrywał 9:7, w 23 min – 12:8.
Skutecznością błysnął w końcówce pierwszej odsłony Jakub Buksiński. Skrzydłowy miejscowych rzucił pięć goli z rzędu. Tym samym, na trzy minuty przed końcem, prowadzenie AZS UMCS wzrosło do pięciu bramek (14:9). Oba zespoły schodziły do szatni przy wyniku 15:11 dla lublinian.
Goście, mający w pamięci pogrom, jaki zafundowali akademikom w pierwszym spotkaniu (35:20 dla ChKS), nie zamierzali składać broni. Łodzianie zmniejszyli straty do dwóch goli (16:14 w 34 min) i cały czas naciskali gospodarzy. AZS UMCS odpierał jednak ataki. Po kwadransie gry w drugiej odsłonie przewaga miejscowych wzrosła do sześciu bramek – 24:18.
W tym okresie do siatki przyjezdnych trafiali Buksiński, Bernat, Michał Dziemiach i Cezary Muszyński. Akademicy grali bardzo dobrze w obronie i ataku, jak też skutecznie kontrowali. W efekcie, na 10 minut przed końcową syreną, wygrywali już 27:20. I mimo że końcówkę spotkania przegrali 4:6, to w ostatecznym rozrachunku zeszli z parkietu w roli zwycięzców. Duży wkład w końcowy sukces miał skrzydłowy Jakub Buksiński. Lublinianin był najskuteczniejszym graczem AZS UMCS i zdobył 14 bramek.
AZS UMCS Lublin – ChKS Łódź 31:26 (15:11)
AZS UMCS: Gajecki, Kustra – Buksiński 14, Bernat 5, Andrusiewicz 3, Obydź 2, Dziemiach 2, Zienkiewicz 1, Brodziak 1, Muszyński 1, Bożek 1, Prajzner 1. Kary: 8 minut.
MKS Biłgoraj nie dał rady Orlikowi Brzeg
Dla zespołu prowadzonego przez trenera Janusza Ćwikłę mecz w Brzegu był bardzo ważny. Grały zespoły, które sąsiadowały w tabeli. Goście mieli na koncie dwa, a gospodarze cztery punkty. Po przegranej 21:30 strata MKS wzrosła do czterech „oczek”. Także kolejny sąsiad w klasyfikacji, Gloria Katowice, wywalczył punkt i odjechał już na trzy.
Drużyna z Biłgoraja trzymała się dzielnie do przerwy, kiedy przegrywała zaledwie 11:13. Jeszcze przez 10 minut drugiej odsłony wynik był na styku. Późnej posypały się kary dla gości, przyszły niewykorzystane sytuacje i rzuty karne. W efekcie kolejna porażka stała się faktem. Goście popełnili aż 14 błędów własnych, które miały znaczący wpływ na końcowe rozstrzygnięcie.
Orlik Brzeg – MKS Biłgoraj 30:21 (13:11)
MKS: Blicharz, Bednarz – Samoszczuk 7, Rubin 2, Solon 3, Baryła 1, Wrażeń 3, Kuszewski 5, Popowicz, Oleszek.