W czwartej kolejce ekstraklasy rywalem Azotów będzie kieleckie Vive, prowadzone przez trenera reprezentacji Polski Bogdana Wentę.
Chętni do zobaczenia na żywo brązowych medalistów mistrzów Polski muszą się pospieszyć. W wolnej sprzedaży będzie tylko 75 biletów, ale po 10 złotych.
- Biorąc pod uwagę fakt, że gramy w środku tygodnia, a rywal jest bardzo atrakcyjny sprawił, iż przyjęliśmy najniższą z możliwych cen biletów - wyjaśnia prezes Azotów Jerzy Witaszek. - Ubolewamy jednak nad tym, że mamy ich tak mało. Ich ilość może nieznacznie się zwiększyć w sytuacji, kiedy zakończy się promocyjna sprzedaż wejściówek dla naszych zawodników. Klubowa kasa będzie czynna od 17.
Nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać kto jest zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Kielczanie, którzy przed tym sezonem sprowadzili trenera Wentę, doświadczonego bramkarza Kazimierza Kotlińskiego z Miedzi Legnica, Michała Stankiewicza z Zagłębia, Kamila Kriegera z Kwidzyna czy reprezentanta kraju Pawła Piwko z Chrobrego, mają jeden cel - zdetronizować mistrza Polski Wisłę Płock. Wprawdzie z bezpośredniego spotkania, już w drugiej kolejce, Vive wyszło w roli przegranego, ale pozostałe mecze ze Stalą Mielec (44:25) i Chrobrym (32:29) na razie potwierdzają te zamiary.
Do Puław goście zawitają z trzema olimpijczykami z Pekinu. Poza Wentą i Piwko, na skrzydle wystąpi Mateusz Jachlewski.
W Kielcach do meczu w Puławach podchodzą bardzo poważnie. Trenerowi Wencie, który dokładnie analizował wszystkie trzy spotkania Azotów, bardzo podobali się Bogumił Buchwald, Michał Szyba i Piotr Wyszomirski.
- Mamy szacunek dla rywala, inny wynik niż nasze zwycięstwo będzie jednak sporą niespodzianką. Jak grać z Puławami pokazał Focus Park-Kiper. Będziemy chcieli rozerwać obronę przeciwnika - mówił na spotkaniu z kieleckimi dziennikarzami Wenta. Z drugiej strony dał też wskazówki na pokonanie... jego drużyny. - Twardo w obronie, konsekwentnie w każdym elemencie i nie pozwolić odskoczyć na kilka bramek - twierdzi.
Dosyć spokojnie do spotkania podchodzą w Puławach. - Bardzo bym chciał powtórzyć wynik z ostatniego grudniowego meczu Vive, kiedy po rzucie Remigiusza Lasonia w końcowych sekundach, wygraliśmy 32:31 - marzy sternik Azotów. - Na pewno podejmiemy walkę, lecz osłabieni kontuzjami przeciwko Vive chyba niewiele zwojujemy. Kielczanie raczej nie posiadają słabych punktów - dodaje trener Giennadij Kamielin.