
1 kwietnia 1990 roku Hans Nielsen zadebiutował jako zawodnik Motoru Lublin. Dziś w rozmowie z TVP Sport wspomina czasy kiedy po raz pierwszy pojawił się w Lublinie.

Nielsen to prawdziwa legenda "czarnego sportu". Kiedy przed 30-toma laty pojawił się na stadionie przy al. Zygmuntowskich w Lublinie czekały na niego tłumy. Nigdy więcej żaden sportowiec nie przyciagnął na stadion tak wielkiej rzeszy fanów, a także dziennikarzy.
– To zainteresowanie, ten tłum – to było jak podczas finału mistrzostw świata. Dla mnie to była wielka sprawa przyjechać na mecz ligowy – z taką otoczką i w takim w historycznym momencie. Ligowy żużel w Polsce otworzył się na świat – wspomina legendarny Duńczyk w rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem z TVP Sport.
Jak wielu dziennikarzy witało go na lubelskim stadionie? – Nie mam zielonego pojęcia, ale jak ludzie pytają to mówię, że ze dwustu. Czułem się jak jeden z Beatlesów, jak gwiazda pop. Nigdy wcześniej w żużlu tego nie doświadczyłem. To było niesamowite. Gorące powitanie, fotografowie, kibice... No ale byłem – o ile dobrze pamiętam – pierwszym zagranicznym żużlowcem, który wystartował w ligowym spotkaniu w Polsce. To była duża rzecz – wspomina Nielsen.
