Rozszerzenie ligi nastąpi już w najbliższym sezonie. Do rozgrywek dołączyły Galiczanka Lwów i KPR Ruch Chorzów.
O takim ruchu władz polskiej piłki ręcznej spekulowano już od dłuższego czasu. Galiczanka, w momencie agresji rosyjskiej na Ukrainę, została bez możliwości normalnej rywalizacji ligowej. Przed rozpoczęciem konfliktu był to bardzo dobrze funkcjonujący klub. Ukrainki od wielu lat występują na europejskiej arenie i odnoszą sukcesy w mniej znaczących rozgrywkach. W poprzednim sezonie dotarły do półfinału rozgrywek EHF European Cup. Na tym etapie zatrzymała je Rocasa Gran Canaria. Rok wcześniej swoją przygodę z tymi rozgrywkami zakończyły na ćwierćfinale.
Teraz Galiczanka ma grać w polskiej Superlidze, chociaż nie będzie miała prawa zdobyć medali mistrzostw Polski czy na podstawie wyników ligowych zakwalifikować się do europejskich pucharów. Będzie jednak normalnie klasyfikowana na koniec sezonu. Ukraiński zespół swoje domowe mecze będzie rozgrywał w Markach.
– Przede wszystkim chcielibyśmy podziękować naszym polskim przyjaciołom, wspólnocie sportowej w osobie Pana Ministra, Prezesowi Związku Piłki Ręcznej w Polsce oraz Prezesowi Superligi za wsparcie w czasie wojny, że w tak krótkim terminie potrafiliśmy zrobić dużą robotę i umożliwić udział w rozgrywkach PGNiG Superligi Kobiet. Dziękujemy Panu Burmistrzowi oraz całemu polskiemu narodowi. Galiczanka jest ośmiokrotnym mistrzem Ukrainy, pięciokrotnym zdobywcą Pucharu i Superpucharu Ukrainy oraz półfinalistą Pucharu EHF. Zawodniczki naszego klubu są podstawą reprezentacji Ukrainy. Jesteśmy przekonani, że dodamy ducha sportowego i przyciągniemy zainteresowanie zarówno polskich kibiców, jak i ukraińskich. Serdecznie zapraszamy, by kibicować Galiczance w domowej arenie w Markach oraz przed telewizorami – mówi Roman Fedyshyn, prezes Galiczanki Lwów.
Mocnego rywala zyskał w ten sposób również lubelski MKS FunFloor Perła. – Jesteśmy zaprzyjaźnieni z Galiczanką. Zaprosiliśmy ją nawet na turniej do Lublina, ale z różnych przyczyn lwowianki nie będą mogły do nas dotrzeć. Myślę, że Galiczanka zakończy sezon w czołowej szóstce. Zaproszenie klubu z Lwowa to dobry ruch dla całej społeczności piłki ręcznej w Polsce. Poza tym w sytuacji jaka panuje za naszą wschodnią granicą, tym klubom po prostu trzeba pomagać – mówi Bogusław Trojan, prezes MKS.
Obok Galiczanki, do udziału w Superlidze zaproszono również KPR Ruch Chorzów. Zmianie ulegnie także system rozgrywek. Superliga będzie podzielona na dwa etapy. W pierwszym wszystkie 10 zespołów dwa razy zmierzą się między sobą. W drugim drużyny będą rywalizować w dwóch grupach – pierwsza grać będzie o miejsca 1-6, a druga o miejsca 7-10.
– Ten ruch sprawi, że liga będzie bardziej atrakcyjna. Do tej pory graliśmy po 4 razy z tymi samymi przeciwnikami. Kiedy zaczynało się ostatnią serię, to już było ciężko znaleźć u rywalek coś nowego. Szkoda, że Superliga nie liczy 12 zespołów i nie ma w niej fazy play-off. Mam nadzieję, że w przyszłości do niej wrócimy, bo wiązała się ona z dużym ładunkiem emocjonalnym. W obecnym systemie przez cały sezon trzeba prezentować równą dyspozycję i nie można sobie pozwolić nawet na najmniejsze potknięcie. Myślę, że poprzedni sezon już nas tego nauczył – mówi Monika Marzec, trenerka ekipy z Lublina.